Obrońcy tytułu, by niezależnie od innych wyników awansować do trzeciej fazy czempionatu, muszą pokonać w dowolnym wymiarze Serbów. Zespół prowadzony przez słynnego Nikolę Grbicia ma już zapewniony udział w kolejnej rundzie, ale Drzyzga nie nastawia się na to, że ekipa z Bałkanów będzie się oszczędzać w niedzielny wieczór. - Będziemy gotowi, by wyjść i się naparzać z nimi. Wiemy, jakim narodem są Serbowie. Nie są ludźmi, którzy mają coś gdzieś. Wyjdziemy z wszystkim, co mamy - z serduchem i charakterem i będziemy się bić. Możemy to przegrać, bo to jest sport, ale nie możemy zawieść kibiców i samych siebie. Trzeba wyjść i pokazać jaja od początku do końca. A jak przegramy, ale po walce, to nikt nie będzie mógł nam powiedzieć złego słowa, a sami będziemy mogli sobie spojrzeć w oczy - zaznaczył. Teoretycznie jego zespół może być już pewny miejsca w "szóstce" MŚ jeszcze przed rozpoczęciem swojego wieczornego pojedynku w Warnie, ale złożyć na to musiało by się kilka wyników w innych spotkaniach. Rozgrywający przestrzega przed poleganiem na innych w takich sytuacjach. - Najważniejsze, żeby w niedzielę wszyscy w naszej ekipie zagrali na swoim poziomie. Wciąż wszystko jest w naszych rękach, to najlepsza wersja. Z historii wiem, że jak mamy na kogoś liczyć, to kończy się to fatalnie - podsumował. 28-letni siatkarz zapewnił, że jego i jego kolegów z kadry nie podłamuje kilka gorszych akcji czy straconych piłek. - Tylko staramy się walczyć do samego końca. To jest sport i tacy jesteśmy. Też Vital (Heynen, trener Polaków - red.) w nas to zaszczepił. Podoba mi się, że tak jest - ocenił. "Biało-Czerwoni" w pierwszej rundzie zdobyli w pięciu meczach komplet punktów, ale występ w drugiej rundzie w grupie H zaczęli od niespodziewanej porażki z Argentyną 2:3, a następnie ulegli Francuzom 1:3. - Cieszmy się tym, jak graliśmy w pierwszej rundzie. Skasujmy z pamięci mecz z "Trójkolorowymi", spotkanie z Argentyną też potoczyło się tak, jak się potoczyło. Dobra gra w pierwszej fazie napawa optymizmem. My na pewno się teraz nie poddamy i będziemy walczyć do ostatniej piłki - zadeklarował. Heynen w spotkaniu z Francuzami zaryzykował na wstępie i w wyjściowym składzie postawił na zawodników, którzy dotychczas mniej grali w MŚ. We wcześniejszej rozmowie z dziennikarzami tłumaczył, że wszystkie siły chce zebrać na niedzielną konfrontację. W trakcie sobotniego pojedynku jednak wyłamał się ze swoich założeń i wpuszczał zawodników, którzy wcześniej grali dużo oraz zmagającego się w ostatnich dniach z chorobą Michała Kubiaka. - Zamiar trenera poznaliśmy po porannym treningu przed tym pojedynkiem, więc nas tym składem nie zaskoczył. Ma jakiś pomysł na to, co się dzieje, więc trzeba jego pytać o to. Na pewno był to skład inny niż zawsze - skwitował Drzyzga. Bohaterem Francuzów w sobotni wieczór był Earvin Ngapeth, który tuż przed mundialem pauzował ok. 10 dni z powodu urazu mięśnia brzucha. Charyzmatyczny lider "Trójkolorowych" zdobył 26 punktów. - Wygranie tego spotkania było dla nas kluczowe, bo inaczej ten turniej już by się dla nas skończył. Ważne było, by grać z uśmiechem, czerpać przyjemność z gry, bo to jest naszą siłą. Straciliśmy nieco z tej radości po wcześniejszych porażkach. Pojedynek z Polską był perfekcyjny dla naszej mentalności i przygotował nas na niedzielny mecz. Przed spotkaniem z "Biało-Czerwonymi" trener pozwolił nam opuścić poranny trening, zostaliśmy w hotelu i porozmawialiśmy między sobą. Wciąż mamy małą szansę, by awansować do "szóstki". Po swoim meczu z Argentyną będziemy się modlić za Serbię - zaznaczył Ngapeth. Zawodnicy z Bałkanów są bojowo nastawieni przed wieczornym pojedynkiem z Polakami. Nemanja Petrić przedstawia go jako mecz o pierwsze miejsce w grupie i zapewnia, że jego zespół pokaże swoją najlepszą siatkówkę. W podobnym tonie wypowiada się Nikola Jovović. - Chcemy wygrać z Polską. Zawsze walczymy i staramy się dać z siebie wszystko. Byłoby świetnie wygrać siedem meczów z rzędu - podkreślił. Z Warny Agnieszka Niedziałek (PAP)