We wtorek Polki pokonały Rosjanki Jekaterinę Birłową i Jewgienię Ukołową 2:0 (21:19, 21:18). - Nawet jak tam gdzieś popełniłyśmy kilka błędów z rzędu, to nie dałyśmy się Rosjankom i dalej się skupiałyśmy. W ogóle nie myślałyśmy o tym, co jest za nami. Nie przejmowałyśmy się, grałyśmy na luzie - dodała Brzostek. Tym bardziej jest to cenne zwycięstwo, bo z tym duetem biało-czerwonym nie grało się nigdy łatwo. - Rosjanki to specyficzny team, bo wymieniają się na bloku pozycjami. Tam nie ma typowej broniącej i blokującej. Bazują raczej na pierwszej akcji i na tym, że ciężko będzie rywalkom je obronić. I faktycznie tak jest, ale momentami brakuje im kogoś, kto mógłby podbić. Myślę, że to jest właśnie nasza broń - oceniła Brzostek. Kołosińska przyznała, że trochę nerwów było. - Chciałyśmy się uspokoić. Zwłaszcza po tym, jak przegrałyśmy trzy piłki z rzędu. Mimo wszystko potrafiłyśmy bardzo szybko dojść do siebie. Bardzo dobrze się czułyśmy - zarówno ja w bloku, jak i Monika w obronie. Rywalki nie miały pomysłu na nas. Ukołowa była bardzo rozemocjonowana i to też jej nie pomogło - dodała. Brzostek zadowolona jest także z tego, jak zebrana na trybunach publika reaguje na to, co się dzieje na boisku. - Póki co nam sprzyjali, ale w meczu z Brazylijkami na to nie liczymy. Może dzięki naszej grze znajdą się też kibice, którzy będą także nas dopingować. Liczymy na dobre spotkanie. Trzeba zagrać swoje i tyle - zaznaczyła. Kolejny mecz Polki rozegrają w czwartek, a ich rywalkami będą reprezentantki gospodarzy Talita Antunes i Larissa Franca. - Mamy ten komfort, że już wiemy, że będziemy grać w fazie pucharowej. Z Larissą nie grałyśmy jeszcze ani razu w karierze, więc mamy nadzieję, że możemy je jakoś zaskoczyć. Na pewno będzie z naszej strony walka - obiecała Kołosińska. W siatkówce plażowej Polskę reprezentują jeszcze dwie męskie pary. Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel na koncie mają dwie porażki, a Bartosz Łosiak i Piotr Kantor - jedną przegraną i jedno zwycięstwo.