Norwegia podczas poprzednich zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi grała w grupie z Kanadą, Finlandią oraz Austrią i z zerowym dorobkiem punktowym zajęła w końcowej klasyfikacji ostatnie 12. miejsce. Tym razem grupowymi rywalami będą Finlandia, Szwecja i Niemcy i według norweskich działaczy i ekspertów nie ma większych szans na lepszy wynik. - Rywale są tak silni, że szykuje się bolesna powtórka z Rosji i raczej nie będzie lepszego miejsca niż honorowe ostatnie - skomentowały norweskie media. Dziennik ”Verdens Gang” odkrył daty lotów hokeistów i według informacji gazety bilety lotnicze na powrót do Norwegii kupione przez norweski komitet olimpijski i federację hokeja maja datę 23 lutego i jest to dzień rozgrywania półfinałów. - Wylądują w Oslo tego dnia już o godzinie 16.30 i jest to informacja raczej żenująca - skomentowała gazeta. Nie tylko ”Verdens Gang” jest zdumiony pesymizmem i ”zaplanowaniem bardzo krótkiego turnieju”. Kanał fińskiej telewizji YLE stwierdził, że wygląda na to, że ”Norwegowie rzucili już ręcznik na ring i poddali się jeszcze przed rozpoczęciem olimpiady”. Szwedzkie media z kolei nawiązały do planów Norwegii, która liczy w Pjongczangu na 30 medali i grudniowych mistrzostw świata w kobiecej piłce ręcznej, w których Norweżki zdobyły srebrny medal. Płacząc podczas dekoracji potraktowały drugie miejsce jako porażkę i widać, że dla pewnych dyscyplin przewrażliwieni ambicją Norwegowie nie zaplanowali w ogóle miejsca na podium i jeżeli jest to wyraz pesymizmu, to pytaniem jest po co lecą do Korei. Dyrektor sportowy hokejowej reprezentacji Norwegii Petter Salsten nie chciał komentować planów ani ujawnić celu olimpijskiego i w rozmowie z Verdens Gang wyjaśnił, że rezerwując bilety działacze musieli podać wstępną datę powrotu i wykazali się tylko i wyłącznie realizmem. - Łatwiej i taniej jest zmienić wylot na późniejszy niż na wcześniejszy - powiedział. Zbigniew Kuczyński