Sobotni konkurs był rywalizacją indywidualną i przeliczanie jej wyników na osiągnięcia drużyn jest tylko zabawą. Tym bardziej, że konkurs drużynowy odbędzie się dopiero za niespełna tydzień, w dodatku na dużym obiekcie. Tak czy inaczej z wczorajszych rezultatów można sporo się dowiedzieć na temat układu sił na tych mistrzostwach. Piotr Żyła sięgnął po złoto, Dawid Kubacki był piąty, ale Kamil Stoch kompletnie się pogubił i wylądował w trzeciej dziesiątce, którą zamknął Andrzej Stękała. Do serii finałowej nie awansował Klemens Murańka. Biorąc pod uwagę rezultaty czterech naszych czołowych skoczków, "Biało-Czerwoni" z 973,5 pkt zajęliby dopiero piątą lokatę. Murowany faworyt do złota Halvor Egner Granerud wylądował tuż za podium, ale wszyscy czterej Norwegowie zmieścili się w czołowej "14". Łącznie dało im to 1016,3 pkt i pewne zwycięstwo w nieoficjalnej klasyfikacji zespołowej. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź Porażkę ponieśli Austriacy, bo najlepszy z nich, Michael Hayboeck, był dopiero siódmy. Ale łącznie austriacka ekipa zgromadziła 994,5, co dałoby jej drugie miejsce drużynowo. Polaków wyraźnie wyprzedzili jeszcze Niemcy i Słoweńcy, a za "Biało-Czerwonymi" uplasowała się Japonia. Sześć najlepszych drużyn świata wprowadziło do drugiej serii po czterech swoich skoczków. Serię finałową uzupełniło po dwóch: Szwajcarów, Finów i reprezentantów Rosji. Łączne zdobycze drużyn w konkursie indywidualnym MŚ na skoczni normalnej: 1. Norwegia 1016,3 pkt 2. Austria 994,5 3. Niemcy 990,4 4. Słowenia 984,4 5. Polska 973,5 6. Japonia 954,3 Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach