Inauguracja nowego sezonu coraz bliżej. W najbliższy czwartek "Żółto-Czerwoni" zagrają w Szawlach z FK Kruoja Pakruojis. - Musimy zrobić wszystko, żeby zagrać dobre spotkanie. Wszyscy solidnie trenują, wszyscy prócz Przemka Frankowskiego, który nie jest brany pod uwagę na mecz. Reszta trenuje i jest do dyspozycji - zdradza sytuację kadrową szkoleniowiec Jagi. Mecz na Litwie będzie pierwszą okazją do tego, żeby w meczu o coś zobaczyć nowo pozyskanych zawodników, ale czy tak w rzeczywistości się stanie? - Póki co wszyscy trenują, o składzie zadecydujemy przed meczem - ucina szybko trener Probierz. Rywal, biorąc pod uwagę szczególnie jego ostatnią dyspozycję nie wydaje się być ostatnio w formie, stąd wiele głosów o tym, że jego niedyspozycję należy wykorzystać już w pierwszym meczu. - To jest dwumecz, także spokojnie. Najważniejszy jest awans. Nie liczcie na to, że od razu zaatakujemy na hurra z szablami w Szwlach. Chcemy wygrać dwa spotkania i spokojnie awansować - tłumaczy trener Jagiellonii i dodaje na zakończenie: - Rywala mamy przeanalizowanego, ale przecież nie będziemy mówić o jego atutach albo wadach, bo wszystko i tak zawsze zweryfikuje boisko. Ostatnia przygoda Jagiellonii z europejskimi pucharami, to dwumecz z Irtyszem Pawłodar z Kazachstanu w 2011 roku. Po dwumeczu białostoczanie odpadli, u siebie wygrali 1-0 ale w rewanżu przegrali 0-2. Podróż piłkarzy na mecz rewanżowy była niezłym zadaniem logistycznym, bo w Białymstoku nie ma lotniska. Zajęła w sumie dwa dni, zespół nocował w Mińsku na Białorusi, skąd samolotem dotarł do Kazachstanu. Rok wcześniej w absolutnym debiucie w pucharach, także w eliminacjach do LE, białostoczanie musieli uznać wyższość greckiego Arisu Saloniki. U siebie przegrali 1-2, w rewanżu osiągnęli remis 2-2.