Szef Unii Czeskich Trenerów Piłkarskich, świetnie znany w Polsce, choćby w pracy w takich klubach, jak Polonia Warszawa, Górnik Zabrze, Wisła Kraków czy Dyskobolia Grodzisk, podkreśla, że młodzieżowe turnieje rządzą się swoją specyfiką. - Nie jest to tak, jak w dorosłej piłce, gdzie z góry można wymienić kilka zespołów, które będą rywalizowały o pierwsze miejsce. Wszystko jest przewidywalne. W piłce młodzieżowej jest zupełnie inaczej. W rozpoczynającym się u was turnieju widzę sześć-osiem reprezentacji, które mogą triumfować. Tutaj poziom zmienia się z roku na rok. Ktoś, kto był słabszy rok temu, poprzez rozwój biologiczny i grę szybko się rozwija. Poza tym jedni piłkarze grają w Polsce, inni w Anglii, gdzie jest duża różnica poziomów - podkreśla Liczka i podaje kilka przykładów nieprzewidywalności młodzieżowego futbolu. Wszystko może się wydarzyć - Przed juniorskimi mistrzostwami świata w 2011 roku w Ghanie, reprezentacja Czech przez dwa lata wygrywała z każdym rywalem. W turnieju zaś nie wyszła z grupy. Z kolei dwa lata temu, przed młodzieżowym Euro, które rozegrano na stadionach Pragi, Ołomuńca i Uherske Hradiszte, było odwrotnie. Przez dwa lata nasz zespół wszystko przegrywał, a podczas turnieju był blisko awansu do półfinałów. Podczas tamtych ostatnich mistrzostw wiele drużyn prezentowało nowoczesny futbol, pressing na całym boisku, dobre wyszkolenie taktyczne, a wygrała Szwecja, która po stracie piłki cofała się na swoją połowę i taką grą zapewniła sobie sukces - tłumaczy doświadczony czeski szkoleniowiec. Wernera Liczkę pytamy, jak poradzą sobie reprezentacje z naszej części Europy, czyli Polacy i Słowacy, którzy rywalizują w grupie A, czy Czesi, mający za przeciwników w grupie C Niemców, Włochów i Duńczyków. - W 2000 roku, kiedy Czesi zdobywali wicemistrzostwo w młodzieżowym Euro, w zespole byli tacy zawodnicy, jak Jankulovski, Sionko, Ujfalusi. Dwa lata później, kiedy wygrywaliśmy, to w drużynie był Czech, Baros czy Grygera. Mieliśmy wtedy do dyspozycji 20-25 świetnych zawodników. Zresztą Czechów jest 10 milionów. - Jeśli chodzi o system szkolenia, to Polacy nie mogą się równać z takim Hiszpanami. Gdyby rozegrać 30 meczów, jak w lidze, to w gronie faworytów wymieniłbym Hiszpanów, Portugalczyków czy Niemców, ale to są tylko trzy mecze w grupie. Wszystko może się wydarzyć. Tym bardziej, że system jest bardzo twardy i do półfinałów awansują tylko zwycięzcy grup i najlepsza drużyna z drugich miejsc. Wiele będzie zależało od pierwszego spotkania. Ewentualna wygrana znacznie ułatwi grę w kolejnych grupowych grach - mówi Liczka. Ciężki mecz ze Słowacją Jak czeski szkoleniowiec ocenia szansę "Biało-czerwonych" w meczu ze Słowakami dzisiaj wieczorem w Lublinie? - Nie ma faworyta tego spotkania. Polska jest gospodarzem, ma swoje ambicje i interes. Nie wiem jednak, jak z kwestią mentalną tej drużyny, czy poradzi sobie z presją, stresem. Jeśli udałoby się wam wygrać, to w kolejnych grach powinno być łatwiej. Dojdzie doping kibiców, a to pomaga. Słowacja na pewno nie jest jednak gorszą od was reprezentacją - uważa czeski trener. Werner Liczka, który jeszcze niedawno prowadził drugoligowego Radomiaka, nie obejrzy turnieju w Polsce na żywo. Termin młodzieżowego Euro nakłada się bowiem na przygotowaniem drużyny czeskich piłkarzy bez kontraktów, która wkrótce rozegra swoje mistrzostwa. Dwa lata temu Czesi, pod wodzą Wernera Liczki, wygrali turniej o mistrzostwo Europy dla zawodników bez kontraktów. Teraz szef Unii Czeskich Trenerów Piłkarskich ponownie odpowiada za przygotowania. Michał Zichlarz