ASY Hachem Abbes (Widzew Łódź) Widzew wpakował trzy gole Jagiellonii, ale za kolejny dobry mecz postanowiliśmy docenić obrońcę. Dowodzona przez Abbesa obrona nie dała sobie pograć rywalom. W dodatku nie tylko był skuteczny w obronie, ale także konstruktywny podczas przechodzenia do ofensywy. Michał Buchalik (Lechia Gdańsk) Buchalik ostatnio często gościł w naszym notowaniu, ale jako kandydat do Cieniasa. Tym razem bronił bardzo pewnie. Nie mógł wiele zrobić, aby naprawić błąd obrońców, po którym Lechia straciła jedynego gola. Notę podnoszą mu wygrane starcia 1 na 1 z Ljuboją i Kucharczykiem i obroniony ładny strzał Jędrzejczyka. Bramkarza docenił sam trener Bogusław Kaczmarek, który stwierdził, że postawa Buchalika to dla niego największy plus meczu. Piotr Ćwielong (Śląsk Wrocław) Przez 67 minut wynudził się oglądając z ławki, jak jego koledzy niemiłosiernie się mordują i nie mogą wcisnąć choćby jednej bramki. W końcu trener Stanislav Levy zlitował się nad nim i wpuścił na murawę, a "Pepe" strzelił zwycięskiego gola. Robert Demjan (Podbeskidzie) Ósmy gol strzelony wiosną, dwunasty w całym sezonie! Demjan piękną "główką" uratował bielszczanom punkt, a sam awansował na pierwsze miejsce klasyfikacji najlepszych snajperów Ekstraklasy. Każdy w lidze wie, że ofensywa Podbeskidzia opiera się na Słowaku, ale kolejne zespoły tracą punktów po jego golach. Tym razem KGHM Zagłębie, choć od 38. minuty grało z przewagą zawodnika. Artur Jędrzejczyk (Legia) W przekroju całego meczu Legii z Lechią "Jędza" był najlepszym piłkarzem na boisku. Zdecydowany w obronie, dynamiczny w ataku. Z meczu na mecz pokazuje więcej niż tylko twardą walkę pod własną bramką i grę głową w polu karnym przeciwnika. Jakub Kosecki (Legia) "Kosa" strzelał już ładniejsze gole, ale gdy w puli jest mistrzostwo Polski, liczą się mocne nerwy i skuteczność. Przez tygodnie wracał do zdrowia, ale jak trzeba było, to tuż po wejściu na boisko potrafił tak kopnąć, żeby trafić do bramki. Zanim powiecie: łatwizna, przypomnijcie sobie, ilu lepiej opłacanych piłkarzy po pudłach w podobnych sytuacjach marudziło o nierozgrzanych mięśniach, nieułożonej stopie po kontuzji itd. Gergo Lovrencsics (Lech Poznań) Węgier ustabilizował formę i jest w "gazie". Z łatwością nawinął Łukasza Burligę przy linii bocznej, kapitalnie dośrodkował do Łukasza Teodorczyka i Lech pokonał Wisłę, zachowując spore szanse na mistrzostwo Polski. Tomasz Podgórski (Piast Gliwice) Lider gliwiczan zdobył zwycięską bramkę w derbowym spotkaniu z Ruchem w Chorzowie. W 79. minucie Podgórski mocnym strzałem z dystansu pokonał niepewnie interweniującego Krzysztofa Kamińskiego. Piast ma już tylko dwa punkty straty do trzeciego w tabeli Śląska Wrocław. Czyżby europejskie puchary miały zawitać do Gliwic? CIENIASY Gordan Bunoza (Wisła Kraków) Krył na radar czy po prostu zgubił się w swoim polu karnym? Zdania są podzielone, ale fakt jest taki, że zawalił w 45. minucie meczu z Lechem i jedyny gol "Kolejorza" po jedynym celnym strzale obciąża właśnie jego konto. Paweł Gil (sędzia meczu Podbeskidzie - KGHM Zagłębie) Podczas meczu z Zagłębiem Lubin piłkarz Podbeskidzia Juraj Danczik zablokował piłkę ręką we własnym polu karnym. Należała mu się żółta kartka, a "Miedziowym" rzut karny. Sędzia Paweł Gil nie odgwizdał jednak ewidentnego zagrania ręką. Ta decyzja wypaczyła wynik meczu. Górnik Zabrze Nie idziemy na łatwiznę wystawiając nominację na Cieniasa całej drużynie Górnika. Na łatwiznę poszli zabrzanie w Bełchatowie. Po raz kolejny zagrali katastrofalny mecz na wyjeździe. Dłuższe wakacje lepsze od europejskich pucharów? Kapitan Górnika mówi, że takie pytania bolą. OK, ale na pewno nie tak bardzo, jak oglądanie gry zabrzan w Bełchatowie. Kim Min-Kyun (Jagiellonia Białystok) "Jaga" była bezsilna i po tak marnym meczu można byłoby wybrać z niej kilku kandydatów do Cieniasa, ale nominacją wyróżniamy Koreańczyka. Razem z Dawidem Plizgą miał odpowiadać za grę ofensywną, tymczasem ten wariant kompletnie nie wypalił. Fabian Pawela (Podbeskidzie Bielsko-Biała) Zarobił czerwoną kartkę już w 38. minucie, skazując swój zespół na grę w dziesiątkę. "Górale" walczą o utrzymanie, więc każdy punkt jest na wagę złota, zwłaszcza na własnym stadionie. Dlatego kręcenie kółeczek w środku boiska, dryblowanie w starciu z trzema rywalami, a potem ratowanie sytuacji ostrym faulem zdecydowanie odpada. Ricardinho (Lechia Gdańsk) Brazylijczyk miał stać się liderem ofensywy Lechii po odejściu Abdou Razacka Traore, a tymczasem zawodzi na całej linii. To prawda, wiosna przyszła późno, ale z zimowego snu obudziły się już nawet niedźwiedzie w Bieszczadach. Ricardinho snuje się na boisku, nie prezentuje ani jakości, ani woli walki. W meczu z Legią gdańszczanie nie przeprowadzili ani jednej składnej akcji. OK, do utraty gola mieli się głównie bronić, ale czym ryzykowali, przegrywając 0-1? Niczym. Byli po prostu za słabi, a to właśnie Brazylijczyk ma nadawać ton w ofensywie. Obrona Ruchu Chorzów Walczący o ligowy byt "Niebiescy" prowadzili na własnym stadionie z Piastem Gliwice 1-0, by w ciągu dziewięciu minut pozwolić rywalom na wypracowanie trzech okazji do zdobycia bramki. Goście dwie z nich zamienili na gole i wywieźli ze stadionu Ruchu komplet punktów. Chorzowianie mają szczęście, że mają jeszcze zapas nad dnem ligowej tabeli, bo ich obecna forma nie napawa optymizmem fanów zespołu. Autor: Mirosław Ząbkiewicz, współpraca Dariusz Jaroń