Mecz Agnieszki Radwańskiej, czwartej obecnie tenisistki świata, z mało znaną Rumunka rozpoczął się w poniedziałek wieczorem, ale został przerwany przez deszcz. Zawodniczki udały się do szatni chwile po tym, jak krakowianka przełamała serwis rywalki na 4:2 w pierwszym secie, zdobywając wtedy drugiego gema z rzędu. Po wznowieniu gry dzień później kontynuowała tę serię, bowiem szybko rozstrzygnęła na swoją korzyść pierwszą partię wynikiem 6:2, a w drugiej objęła prowadzenie 5:0. W ten sposób odnotowała dziewięć wygranych gemów z rzędu. Tę serię rywalka przerwała utrzymując swój serwis w szóstym gemie, ale w kolejnym Polka przypieczętowała swoją zdecydowaną przewagę przy pierwszym meczbolu. Jej kolejną rywalką w Londynie będzie Australijka Casey Dellacqua, która lepsze wyniki niż w singlu osiąga w deblu. Radwańska wyszła na kort numer dwa, na dokończenie meczu i go rozstrzygnęła, gdy jeszcze swoje pojedynki rozpoczęte o godzinie 11.30 rozgrywali trzej polscy tenisiści. Chwilę po niej zwycięstwo odniósł Kubot, pokonując Niemca Jana-Lennarda Struffa 7:6 (8-6), 6:4, 6:4. Wydawało się, że to spotkanie potrwa dłużej i nie skończy się w trzech setach, bowiem w pierwszym obaj tenisiści nie pozwolili się nawzajem ani razu przełamać. Na dodatek również w tie-breaku zacięta walka toczyła się o każdą piłkę, a nieznacznie lepszy okazał się w nim Polak. W dwóch kolejnych partiach tenisista z Lubina zdobywał pojedyncze "breaki" w siódmych gemach na 4:3. Potem już tylko utrzymywał uzyskaną w ten sposób przewagę. Wykorzystał pierwszego meczbola. Teraz na jego drodze stanie Serb Duszan Lajović. Pięciosetowy maraton, pełen zwrotów akcji i niepokojących przestojów w grze zafundował sobie Jerzy Janowicz. Nieoczekiwany ubiegłoroczny półfinalista londyńskiej imprezy (w ćwierćfinale wygrał wówczas z Kubotem) miał spore problemy ze znalezieniem sposobu na pokonanie Somdeva Devvarmana z Indii, zanim wygrał 4:6, 6:3, 6:3, 3:6, 6:3. W ten sposób łodzianin zrobił pierwszy krok w kierunku obrony aż 720 punktów sprzed roku do rankingu ATP World Tour, w którym jest obecnie 25. Teraz czeka go jednak cięższe zadanie, bowiem w drugiej rundzie na jego drodze stanie Australijczyk Lleyton Hewitt, który jednak spędził na korcie we wtorek nieco więcej czasu. Hewitt, były numer jeden na świecie, wyeliminował na otwarcie Michała Przysiężnego 6:2, 6:7 (14-16), 6:1, 6:4. Warto zaznaczyć, że w drugiej - najbardziej dramatycznej - partii zaciętego trzyipółgodzinnego spotkania nie wykorzystał w sumie siedmiu piłek setowych. Po siódmej, w tie-breaku, ze złości złamał nawet rakietę. Pierwszym reprezentantem Polski, który zszedł z kortu we wtorek po południu była Katarzyna Piter, po porażce 1:6, 4:6 z Niemką Andreą Petkovic (nr 20.). Mecz trwał niespełna półtorej godziny. Dla poznanianki był to trzeci w karierze występ w Wielkim Szlemie, w którym zadebiutowała w styczniowym Australian Open, gdzie podobnie jak przed miesiącem w Roland Garros i teraz w Londynie odpadła w pierwszej rundzie. Późnym popołudniem występ w Wimbledonie rozpocznie Urszula Radwańska, która - podobnie jak Piter - nie miała szczęścia w losowaniu. Jej przeciwniczką w czwartym pojedynku na korcie numer dwa będzie Niemka polskiego pochodzenia Angelique Kerber (nr 9.),która na co dzień trenuje na kortach swojego dziadka a klubie "Angie" w Puszczykowie pod Poznaniem. Z Londynu Tomasz Dobiecki