Dla Zawiszy piątkowy mecz (godz. 18.30) to wyjątkowe wydarzenie. Zdobycie krajowego pucharu będzie największym osiągnięciem w historii klubu. - Taka okazja może się już nie powtórzyć, ale myślę, że damy sobie radę z presją. Polskie zespoły nie lubią być w roli faworyta, ale przychodzi taki czas, że trzeba się z tym zmierzyć. Zagłębie jest w grupie spadkowej, ale ostatni mecz z nami wygrali 3-1. Jesteśmy dobrze przygotowani. Czujemy się mocni - przekonywał obrońca bydgoszczan Łukasz Skrzyński. Spotkanie na Stadionie Narodowym ma wielkie znaczenie także dla Ryszarda Tarasiewicza. W 1987 roku triumfował w Pucharze Polski jeszcze jako piłkarz, ale jutrzejsza wygrana będzie miała dla niego większe znaczenie. - Ludzie, którzy będą mnie zatrudniać, popatrzą na osiągnięcia. A takim jest zdobycie Pucharu Polski. Sporo ostatnio mówi się o mojej przyszłości, ale to dla mnie niewygodna sprawa. Mam ważny kontrakt do czerwca. Do tego czasu zostało sześć spotkań i jutrzejszy finał pucharu. Jeśli będzie wola, abym pracował tutaj w nowym sezonie, to na pewno się dogadamy - powiedział Tarasiewicz, odmawiając komentarza, czy prowadzi negocjacje z francuskim Valenciennes. Jego zdaniem to właśnie Zawisza jest faworytem do zdobycia pucharu. - Mamy więcej atutów. Przed wszystkim skończyliśmy sezon regularny w pierwszej ósemce. Mieliśmy także mocniejszych rywali w drodze do finału. Ale decyduje tylko jeden mecz, w lidze można nadrobić potknięcia. Jestem pełen optymizmu, mam ku temu powody - dodał pewnym głosem. Wygląda na to, że to Zawisza będzie prowadzić grę, a Zagłębie cofnie się do obrony. - Nie chcę wypowiadać się na temat gry rywali. Na sam koniec wszystko sprowadza się do wyniku. Każdy ma swoją filozofię. Lepsi trenerzy od Lenczyka prowadzą zespoły podobnie. Pewnie będziemy częściej w ataku pozycyjnym. Wymaga to dużo atutów piłkarskich - zakończył. Autor: Krzysztof Oliwa Tutaj znajdziesz relację na urządzenia mobilne - początek w piątek o 18.30 INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo - początek w piątek o godz. 18.30