Dziś rozlosowano drabinkę Pucharu Polski. Która para 1/16 finału zapowiada się najciekawiej? Roman Kosecki (wiceprezes PZPN): - Zdecydowanie Legia-Górnik, mimo że zabrzanie występują w tej chwili na zapleczu elity. Ale w Zabrzu nigdy nie gra się łatwo, więc legionistów na pewno czeka ciężka przeprawa. Ale Legia zawsze bardzo serio podchodziła do Pucharu Polski. Zresztą decyzją PZPN jeśli wygrają tę edycję Pucharu Polski to trofeum trafi do nich na stałe i będą mogli go wstawić do muzeum. Ciekawie też wyglądają pary Piast Gliwice - Lechia Gdańsk czy Zagłębie Sosnowiec z Wisłą Kraków. Te mecze też dostarczą nam sporo emocji. Jestem pewien, że nie zabraknie sensacji, bo taka jest specyfika tych rozgrywek. Pamiętam jak grałem we Francji to bardzo często zdarzało się, że do finału dochodziła drużyna z niższych lig. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że w pierwszych dwóch rundach nie ma meczów rewanżowych, a drużyna z niższej klasy rozgrywkowej gra u siebie. To także ma duże znaczenie. Po raz kolejny finał zaplanowano na Stadionie Narodowym. Jedną z ambicji prezesa PZPN Zbigniewa Bońka było nadanie rangi tym rozgrywkom. Udało się? - Już tak. Finał krajowego pucharu to już w tej chwili duże wydarzenie. Widać ogromne zainteresowanie, trybuny wypełnione są do ostatniego miejsca. Faktycznie, ostatni finał nie przebiegł do końca tak jakbyśmy sobie to wyobrażali (kibice Legii i Lecha odpalili mnóstwo rac i zniszczyli część krzesełek - przyp. red), ale nie rozdzierałbym z tego powodu szat. Taki scenariusz już się więcej nie powtórzy. Jako PZPN chcemy także, żeby Superpuchar zyskał na renomie. To przecież też jest trofeum. Finały Legii z Lechem wypełniały stadion do ostatniego miejsca. Ale kiedy o Puchar Polski grał Zawisza Bydgoszcz z Zagłębiem Lubin tak już nie było. Czy pana zdaniem, jeśli do finału trafią kluby z mniejszych ośrodków to trybuny i tak będą pełne? - Myślę, że tak. Nawet jak w finale zagra Chojniczanka, to na pewno do Warszawy przyjedzie całe miasto i stadion i tak będzie wypełniony. Przecież to ogromne wydarzenie dla każdego klubu i też przepustka do europejskich pucharów. Na pewno, gdy do finału dotrze drużyna z mniejszego ośrodka, to PZPN pomoże w takiej organizacji wyjazdu, żeby każdy kibic mógł obejrzeć z trybun stadionu mecz swojego klubu. Ostatnimi laty Legia i Lech zdominowały final Pucharu (teraz też mogą spotkać się w finale - przyp. red.), ale to nie przypadek. To najbardziej stabilne drużyny w kraju, jeśli chodzi o <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a> czy zaplecze sportowe. A żeby grać o Puchar Polski trzeba mieć szeroką kadrę i wygrać wcześniej kilka spotkań. A kto zostanie czarnym koniem? W ostatnich latach mnóstwo zamieszania zrobili Błękitni Stargard Szczeciński i Zagłębie Sosnowiec, docierając do półfinału. - Chciałbym, żeby to był Radomiak, ale to się może nie udać, bo już w 1/8 finału mogą trafić na Legię (śmiech). Z drugiej części drabinki będę trzymał kciuki za Zagłębie Sosnowiec. Może w tym sezonie wreszcie uda im się wejść do finału. Rozmawiał Krzysztof Oliwa