W Ostrowie kibice na takie spotkanie czekali 27 lat. W 1987 roku rywalem Ostrovii w Pucharze Polski był Lech Poznań, który zwyciężył 3-0, a później triumfował w rozgrywkach. Blisko cztery tysiące widzów było świadkami nie lada wydarzenia, bo ich drużyna pokonała trzeci zespół ostatniego sezonu. Szkoleniowiec gospodarzy nie krył radości po ostatnim gwizdku sędziego. - Zagraliśmy fantastyczne spotkanie, nie przestraszyliśmy się utytułowanego rywala. Może poza początkowymi 20 minutami, kiedy to walczyliśmy nieco bojaźliwie. Nasz sen się spełnił. Spodziewaliśmy się, że mecz będzie trudny. W pierwszych dziesięciu minutach mieliśmy kilka możliwości zdobycia gola. W końcu go strzeliliśmy - powiedział Konstanciak. Ten mecz reklamowano w mieście jako "najważniejsze wydarzenie piłkarskie roku", tymczasem to nie koniec emocji. Za miesiąc do Ostrowa zawita kolejny przedstawiciel ekstraklasy - Cracovia. Stawką będzie awans do ćwierćfinału. Dla zawodników ostrowskiego zespołu Dariusza Reyera i Tomasza Kempińskiego będzie to małe deja vu, bowiem pięć lat temu podobny sukces osiągnęli w czwartoligowym wówczas Piaście Kobylin. W 1/32 finału wyeliminowali ekstraligowca Zagłębie Lubin; w kolejnej rundzie odpadli po serii rzutów karnych właśnie z Cracovią. - Ten dzisiejszy sukces smakuje jednak bardziej, bowiem awans wywalczyłem z klubem, którego jestem wychowankiem. Moje serce jest biało-czerwone (barwy Ostrovii - red.) - zaznaczył kapitan trzecioligowca Kempiński. W drodze do 1/8 finału ostrowianie wyeliminowali wcześniej trzy inne drużyny: trzecioligowy Ruch Zdzieszowice (3-1 po dogrywce) oraz drugoligowe zespoły Górnika Wałbrzych (3-1) i Puszczę Niepołomice (2-1 po dogrywce).