Była 36. minuta spotkania, gdy Sergio Ramos próbował uderzyć piłkę głową po dośrodkowaniu jednego z partnerów, a walczący o futbolówkę Lucas Hernadnez kopnął go w twarz. Zawodnik Królewskich padł na murawę niczym rażony piorunem, a po chwili kamery uchwyciły dość makabryczny obrazek - etatowy reprezentant Hiszpanii zalał się krwią. Ramos, który długo próbował zatamować krwawienie ostatecznie nie pojawił się na boisku w drugiej połowie. Zmienił go Nacho. Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Realu Zinedine Zidane powiedział: "Sergio ma duże rozcięcie i prawdopodobnie złamany nos. Nie mógł kontynuować gry. Nie wiadomo, jak długo będzie musiał pauzować". Ewentualny brak Ramosa w kolejnej kolejce ligowej byłby dużym ciosem dla Los Blancos. Aktualni mistrzowie Hiszpanii mają już dziesięć punktów straty do prowadzącej FC Barcelona. Tymczasem hiszpańskie media przypominają, że to nie pierwsze tak ostre starcie między Ramosem i Hernandezem. W maju Real i Atletico spotkały się na Santiago Bernabeu w pierwszym półfinałowym meczu Ligi Mistrzów. Piłkarze Zidane’a wygrali 3:0, wszystkie gole strzelił Cristiano Ronaldo, ale po spotkaniu dużo mówiło się o innej sytuacji. Broniący trofeum Real dostał rzut rożny, a czekający na dośrodkowanie Ramos był pilnowany przez Hernandeza. Wówczas obrońca Królewskich ewidentnie uderzył rywala łokciem w tył głowy i powalił go na ziemię. Sędzia nic nie zauważył, a Hiszpan uniknął kary i zagrał w finale z Juventusem. Nie brakuje głosów, że w sobotę doszło do "małej zemsty" Hernandeza, aczkolwiek piłkarz Atletico po prostu walczył o futbolówkę i nie miał zamiaru zrobić krzywdy Ramosowi. Złamany nos to dla defensora Realu nic nowego. W 2007 roku zderzył się z ówczesnym napastnikiem Bayernu Monachium Royem Makaayem. Wówczas pauzował przez trzy dni i miał znakomite wejście w rozgrywanym na Camp Nou meczu z Barceloną - zdobył pierwszą bramkę w spotkaniu. po