<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-hiszpania-puchar-hiszpanii-semi-finals,cid,667,rid,1622,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki, strzelców bramek i terminarz Pucharu Króla</a> "Myślę, że Real odczuje stratę Ikera" - mówi Gerard Pique, który niespełna 48 godzin po tym, jak jego nowo narodzony syn został socio Barcelony, zdobył bardzo ważną bramkę na La Rosaleda. Niedawno sam Pique odebrał srebrne insygnia przyznawane członkom klubu kibica z 25-letnim stażem, kiedy Gerard przeszedł na świat, jego dziadek zrobił z niego socio Barcelony. Przeszło z dziadka na wnuczka, a teraz z ojca na syna. Uraz Casillasa to także wydarzenie niemal epokowe, ostatni raz legendarny bramkarz Realu leczył się w sezonie 2004-2005. Na jego przerwę w grze nie doczekał się Jerzy Dudek, spędzając w Madrycie cztery długie lata na ławce rezerwowych. Kontuzja w środowym pojedynku z Valencią mogła wydawać się najgłupsza z możliwych: Iker ruszył do piłki i gdy wyciągnął do niej dłoń otrzymał kopniaka od kolegi z zespołu Alvaro Arbeloi. Kość palca pękła, Casillas przeszedł operację, wróci do gry za dwa miesiące. Szefowie Realu w pośpiechu chcą sprowadzić golkipera mogącego wesprzeć Antonio Adana. Iker nie zagra w 1/8 finału Champions League z Manchesterem United. Na razie Real musi pomyśleć jednak o Barcelonie. Wczoraj na "La Rosaleda" Katalończycy wznieśli się na absolutne wyżyny, by pokonać Malagę. Na gola Pedro, odpowiedział Joaquin, na początku drugiej połowy sytuacja stała się tak gorąca, że pod bramką gospodarzy regularnie zaczął pojawiać się Pique. Entuzjazm młodego ojca szybko przyniósł efekty, od jego gola Barcy przestał zaglądać w oczy strach, choć Malaga jeszcze raz wyrównała (Roque Santa Cruz). Nie tylko trzecia bramka Iniesty, ale też czwarta Messiego wprawiła Katalończyków w ekstazę. "Na tym zwycięstwie zależało nam bardziej niż na jakimkolwiek innym w tym sezonie" - podkreślał zastępujący Tito Vilanovę Jordi Roura. Co miałby powiedzieć choremu, gdyby gra o półfinał zakończyła się porażką? Szybko zapomina się o radości, gdy w najbliższej perspektywie są klasyki. 30 stycznia i 27 lutego hiszpańskie kolosy rozegrają morderczy bój o finał Copa del Rey. Każda ze stron ma masę motywów do rewanżu. Nie chodzi o żadne zadawnione waśnie, ale o to, co stało się w ostatnim półroczu. "Królewscy" odebrali Katalończykom mistrzostwo i Superpuchar Hiszpanii, w lidze nie przegrali na Camp Nou i to były jedyne punkty stracone przez Barcelonę w pierwszej rundzie Primera Division. W bezpośrednich starciach Real zaczął przeważać, długa passa porażek pomogła mu odkryć tajemnicę sukcesu w Gran Derbi. I kiedy wydawało się, że Jose Mourinho nie pozostanie już nic innego poza wypinaniem piersi do orderów, z niewyjaśnionych przyczyn fantastyczna forma jego drużyny legła w gruzach. Apogeum kryzysu i wewnętrznych konfliktów w Realu przypadło na ligowy mecz z Malagą na La Rosaleda, gdzie Mourinho posadził na ławce Casillasa, a jego zespół przegrał 2-3. Tak niespotykana rzecz spotkała legendarnego bramkarza pierwszy raz od dekady. Kiedy na koniec roku spływały na niego hołdy z całego świata, za kolejny tytuł mistrza Europy wywalczony z reprezentacją, trener w klubie kategorycznie zakwestionował formę bramkarza. Sytuacja unormowała się dopiero na tak pechowy mecz z Valencią, kiedy z przyczyn losowych do bramki znów musiał stanąć Adan. Forma "Królewskich" wystrzeliła jednak w górę. Trójmecz z rywalem z Mestalla wygrali w imponującym stylu 8-1. Trudno było nawet zauważyć, że na środku obrony brakowało eksportowej pary Pepe-Ramos. Ronaldo, Benzema, Di Maria, a przede wszystkim może najbardziej kluczowy gracz zespołu Mesut Oezil wrócili do tego, co roztrwonili. Barcelona będzie mogła grać w najsilniejszym składzie, co nie jest dobrą informacją dla Davida Villi. Najskuteczniejszy gracz w dziejach reprezentacji Hiszpanii w meczach ligowych wchodzi z ławki, Puchar Króla to miały być rozgrywki, gdzie pracuje nad zwyżką formy. Od wczorajszej batalii na "La Rosaleda" te rozgrywki stały się dla Barcy priorytetowe. W obliczu starć z Realem, Villa i tu zostanie pewnie przesunięty do roli drugoplanowej. Barcelona i Real zmierzą się ze sobą trzy razy w ciągu miesiąca: 27 lutego odbędzie się rewanż na Camp Nou w Copa del Rey, a 2 marca mecz ligowy w Madrycie, na trzy dni przed występem "Królewskich" na Old Trafford. Przed rokiem, gdy Gran Derbi kolidowało z półfinałami Champions League, wymyślono, by odbywało się wcześniej. Okazuje się jednak, że i po zmianach mecze z Barceloną spadną na "Królewskich" w najtrudniejszym momencie. Autor: Dariusz Wołowski <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2429905" target="_blank">Porozmawiaj o artykule na blogu Darka Wołowskiego</a>