Mourinho ma kilka sposobów na odreagowanie stresu po przegranych Realu. W Sewilli opuszczał stadion Betisu oklaskując miejscowych kibiców. Zwycięstwo nad "Królewskimi" było dla gospodarzy jedyną formą pojednania się ze swoją publicznością, po klęsce w derbach 1-5, fani przybyli na trening drużyny, by zakomunikować jej, iż nie jest godna barw, które nosi. W sobotę wszystko się zmieniło. Real przegrał trzeci raz w sezonie, więcej niż w całym poprzednim, kiedy odebrał Barcelonie tytuł mistrzowski. Z przebiegu gry w Sewilli zasłużył na remis, bo sędziowie niesłusznie anulowali gola Karima Benzemy (nie był na spalonym). Mourinho dopominał się też o karnego za zagranie ręką w polu karnym gracza Betisu. Nie zmieni to faktu, że "Królewscy" zagrali kolejny zły mecz. Mourinho skarżył się też na terminarz rozgrywek dając do zrozumienia, że w Madrycie nikt nie dba o tak istotny szczegół. W środę drużyna wystąpiła w Manchesterze w Champions League, mecz ligowy powinna była grać w niedzielę. Barcelona swój pojedynek w Moskwie rozegrała we wtorek, w Primera Division wystąpi dopiero dzisiaj mając dwa dni więcej na odpoczynek. Jeśli wygra na wyjeździe z Levante, przewaga nad Realem wzrośnie do 11 pkt. "Nie ma ligi już w listopadzie" - napisał dziennik "Marca" dając do zrozumienia, że porażkę w Sewilli uważa za definitywną w wyścigu o tytuł. W ubiegłym sezonie Real oddał rywalom zaledwie 14 pkt, w tym już 13. Do końca rozgrywek pozostało dużo, aż 25 meczów, ale margines błędu dla "Królewskich" się wyczerpał. Chyba, że z pomocą pośpieszy Barcelona, albo ...Levante. Zobacz wyniki, terminarz, strzelców bramek i tabelę Primera Division Po porażce z Betisem Mourinho nie tylko gratulował gospodarzom. "Jak zwykle gadam ja, ten zły bohater filmu" - powiedział o swoich uwagach dotyczących pracy sędziów. Do szatni zespołu zszedł Florentino Perez, po czym wszyscy mówili już tym samym głosem, co trener. Jedynym, który wyszedł do dziennikarzy był kapitan Iker Casillas. "Faktycznie Mou może czuć czasem, że nie ma od nas wsparcia. Zwykle tłumimy złość, a trzeba nauczyć się ją demonstrować. Sędziowie nie pracowali dziś dobrze" - powiedział. Także Miguel Pardeza, dyrektor sportowy Realu poparł trenera krytykując arbitra. Debata na temat słabej, chaotycznej gry królewskiego zespołu, zeszła jak zwykle na plan dalszy. Tymczasem, żeby życzenia Mela mogły się spełnić, drużyna Mourinho musi przejść metamorfozę. Nie da się w kółko obwiniać sędziów, tak jak w Manchesterze i Sewilli, trzeba wrócić do formy z ubiegłego sezonu. Zanim kolejny zostanie przegrany. Zwycięstwo w Champions League jest celem ponad wszystkie, ale trudno je osiągnąć z zespołem bez stylu. Real teraz go nie ma. W ataku pozycyjnym czuje się źle, próbuje więc bazować na akcjach indywidualnych, tymczasem Ronaldo w ostatnich sześciu meczach zdobył jednego gola. W Sewilli pozostały wrzutki w pole karne, które nie zmieniły losów spotkania. W porównaniu z ubiegłym sezonem Real nie wykonał kroku do przodu, ale do tyłu. Mourinho szuka winnych dookoła, próbuje wpływać na pracę sędziów, nie wiadomo tylko czy ma czas zająć się własną? Autor: Dariusz Wołowski Porozmawiaj o artykule z Darkiem Wołowskim na jego blogu