"Chcę, aby ten klub wrócił na miejsce, które mu się należy i od wtorku przystępuję do pracy" - mówił francuski szkoleniowiec na prezentacji. Zidane prowadził "Królewskich" w latach 2016-18, zdobywając dziewięć trofeów. Przede wszystkim trzy razy z rzędu wygrał Ligę Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii, dwa Superpuchary Europy, dwa klubowe mistrzostwa świata i Superpuchar Hiszpanii. "Kiedy odszedłem z klubu, to musiałem to zrobić, ponieważ to był moment, aby odejść. Myślę, że piłkarze tego potrzebowali, ponieważ wygrali wszystko. W tamtym czasie potrzebna była zmiana. Teraz zdecydowałem się na powrót, ponieważ prezes Florentino Perez do mnie zadzwonił. Bardzo lubię prezesa i... dlatego jestem tu znowu" - powiedział Francuz, który odpoczywał od Realu przez 284 dni. "Grałem na Santiago Bernabeu, broniłem tej koszulki. Jestem kimś, kto pracuje dla tego klubu, a teraz nie zapomnę, co wygraliśmy, ale było też parę rzeczy, których za pierwszym razem nie zrobiłem dobrze. W poprzednim sezonie, na przykład, odpadliśmy z walki o tytuł. Niosę w sobie miłość do tego klubu, której nikt nie może mi zabrać" - stwierdził Zidane. "Miałem inne oferty, ale nie chciałem pracować w żadnym innym klubie. Chciałem być tutaj, a naszym głównym celem jest zakończyć te rozgrywki najlepiej jak można i zaplanować nowy sezon" - dodał. Francuz jest związany z Realem od 2001 roku, kiedy przyszedł na Santiago Bernabeu jako zawodnik. "Kiedy Florentino Perez do mnie zadzwonił, nie mogłem odmówić. On rozumie, co się dzieje w takim klubie, co przechodzą trenerzy i zawodnicy. Kiedy wygrywasz bardzo często, możesz mieć potem dołek formy, co stało się w tym sezonie" - tłumaczył Zidane. "Bycie trenerem Realu Madryt jest czymś wyjątkowym. Wiem, bo tego doświadczyłem i jestem głodny czegoś więcej. Następnych 11 meczów jest ważne i musimy zakończyć ten sezon w jak najlepszy sposób" - stwierdził Francuz. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-hiszpania-primera-division-regular-season,cid,658" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division</a> Pawo