- Zidane symbolizuje jedność. Nie sądzę, żeby komukolwiek przeszkadzał jego powrót. Mourinho oznacza podziały. Ma zwolenników i przeciwników - podsumował decyzję klubu Jorge Valdano, były piłkarz i trener, a obecnie dyrektor sportowy Realu. Od 31 maja, odkąd Zidane obwieścił o swoim odejściu prezesowi klubu Florentinowi Pérezowi, minęło dokładnie 283 dni. Powrót uzasadnił chęcią pracy po miesiącach przerwy, podczas których mieszkał w Madrycie i które wykorzystał - jak to ujął - do naładowania baterii. Zidane ma niezwykłą łatwość nazywania rzeczy po imieniu i to mu bardzo pomaga. Używa prostych słów i sam sobie nie zaprzecza. W maju zwyczajnie uznał, że po zdobyciu z nim dziewięciu tytułów, w ciągu dwóch i pół roku, drużyna potrzebuje zmiany. Teraz zaś uważa, że nadeszła chwila powrotu i to w momencie, kiedy zdrowy rozsądek wskazywałby, że logicznej byłoby poczekać do końca sezonu i dopiero potem podjąć się trenowania. "Zizou" nagły powrót uzasadnił potrzebą serca i niezdolnością do powiedzenia "nie" prezesowi klubu, klubu, który tak bardzo kocha. Jest również jasne, że mimo zwycięstwa 4-1 nad Valladolid w miniony weekend, klub nie dostrzegał żadnych owoców pracy trenera Santiago Solariego. Zidane również nie czuje się zobowiązany wobec Realu, za to, że opuścił go w maju ubiegłego roku, choć - jak mówi - ma świadomość tego, że kibice mogli się czuć zawiedzeni jego decyzją. Z drugiej strony, warto podkreślić, że wczoraj Zidane był bardzo samokrytyczny. Kiedy go zapytano, czy uważa, że popełnił jakieś błędy, powiedział że wiele i jako przykład podał miniony sezon, kiedy to drużyna zdobyła trzeci z rzędu Puchar Ligi Mistrzów, ale zbyt łatwo przegrała ligę i Puchar Króla. Nie było w tym przypadku, że wymienił obie porażki, gdyż sam bierze za nie odpowiedzialność. Zidane jest Francuzem, ale po rozegraniu wielu lat w Juventusie, jako trener reprezentuje włoską szkołę, zresztą nieprzypadkowo spekulowano, że po sezonie zastąpi w Juve Massimiliana Allegrego. Teraz dla "Zizou" najważniejsze jest wygranie ligi, gdyż sezon jest długi i wymaga od zespołu regularności. Trener nie chciał odnieść się do spekulacji o powrocie Cristiana Ronalda - taki transfer powrotny wydawałby się dziwny. Nie chciał też zdradzić, czy będzie miał więcej władzy niż przy pierwszym podejściu do trenowania "Los Blancos", ale wszystko wskazuje na to, że tak się stanie i klub sprowadzi kilka nowych gwiazd w letnim okresie transferowym. Jaki będzie los niektórych piłkarzy, których Zidane dobrze zna (Isca, Marcela, Bale’a, Keylora Navasa), zależy od tego, co zaprezentują w 11 meczach, które zostały do zakończenia sezonu. Jest duże prawdopodobieństwo, że powrót takiej gwiazdy jak Zidane, człowieka mającego wyjątkowy zmysł do wspólnego działania - co powoduje, że praktycznie nigdy się nie myli - pozwoli klubowi wrócić na drogę zwycięstw. Niewiele osób potrafi tak jak on rozróżnić, którzy gracze powinni zostać, a którzy będą musieli odejść z drużyny. Proponowany przez niego styl zawsze dąży do pięknej, ofensywnej gry i z każdego z zawodników potrafi wydobyć to, co najlepsze. W każdym razie pytanie, które się nasuwa, brzmi: czy z tak wysoko postawioną poprzeczką, Francuz będzie w stanie polepszyć albo chociaż wyrównać swoje poprzednie wyniki w Realu? Taki jest właśnie Zidane. I taki - jak śpiewają kibice na trybunach - jest Real Madryt. W ciągu kilku godzin jest gotów porzucić trwogę i rozniecić nadzieję. Sergio Levinsky Tłumaczenie: Ewa Wysocka