Jak donosi hiszpański dziennik "As", występ Busquetsa od środowego poranka stał pod ogromnym znakiem zapytania. 31-latek już po przebudzeniu, podczas przedmeczowego zgrupowania, dołączył do kolegów z opóźnieniem, tłumacząc się nieprzespaną z powodu gorączki nocą. Później prawie nic nie jadł. Po odpoczynku w pokoju jego stan poprawił się na tyle, że trener Ernesto Valverde zdecydował się desygnować go do gry od pierwszej minuty. Nazwisko Busquetsa znalazło się więc w dystrybuowanych wśród dziennikarzy składach, a sam piłkarz rozpoczął rozgrzewkę w szatni z innymi podstawowymi zawodnikami, lecz szybko zgłosił złe samopoczucie. Jego miejsce musiał więc zająć Rakitić. Sztab Barcelony zdecydował się jednak nie zdradzać prawdziwych powodów absencji Hiszpana, stosując zasłonę dymną przed ekipą Realu Madryt. Drugi szkoleniowiec "Dumy Katalonii" zakomunikował przed spotkaniem, że posadzenie Busquetsa na ławce było decyzją trenera.