Jović w marcu, gdy pandemia po raz pierwszy pokazała swoje straszne oblicze, przyleciał do Serbii z Hiszpanii. Po przybyciu do kraju powinien był poddać się dwutygodniowej kwarantannie, ale tego nie zrobił. Postanowił za to w Belgradzie pójść na imprezę - tak donosiły wówczas miejscowe media. On sam twierdził, że wybrał się jedynie do apteki. Po tym jak w prasie ukazały się doniesienia o jego rozrywkowym wypadzie do stolicy Serbii, Jović wprawdzie się nie przyznał, ale przeprosił. "Bardzo mi przykro, że odpowiedzialni za to ludzie nie wykonali należycie swojej pracy i nie poinformowali mnie, gdzie dokładnie mam przebywać w trakcie zalecanej izolacji. Przepraszam wszystkich, którzy znaleźli się przeze mnie w niebezpieczeństwie. Mam nadzieję, że wspólnie uda nam się pokonać te trudności" - napisał w mediach społecznościowych. Telewizja RTS podała, że Jović mógł zapłacić mandat w wysokości 30 tys. euro, ale go nie przyjął. mar/ co/