Barcelona jest już mistrzem kraju, a 6 czerwca czeka ją spotkanie z Juventusem Turyn w finale Ligi Mistrzów. Sobotni mecz z Bilbao, który Katalończycy rozegrają na własnym stadionie, zdecyduje o nastrojach, w jakich przystąpią do decydującego starcia w Champions League. Już raz udało im się wywalczyć potrójną koronę - w sezonie 2008/09. Z kolei Baskom nie daje się większych szans w konfrontacji z "MSN", czyli trójką napastników Barcelony: Argentyńczykiem Lionelem Messi, Urugwajczykiem Luisem Suarezem oraz Brazylijczykiem Neymarem. Nie wiadomo jednak do końca, w jakiej formie będzie Suarez, który doznał kontuzji w rewanżowym meczu półfinałowym LM z Bayernem Monachium. Wówczas nie wrócił już na boisko po przerwie, a treningi z drużyną wznowił dopiero w środę. Jednak Bilbao to zespół, który pokonał w marcu Real Madryt w lidze 1-0, a w tabeli zajął siódme miejsce i zapewnił sobie prawo gry w Lidze Europejskiej. To trzeci finał tej ekipy w ciągu siedmiu lat. Dwa poprzednie przegrała w 2009 i 2012 roku z... Barceloną. - Athletic to idealny przykład zespołu "pucharowego". Na pewno utrudni nam zadanie w finale. Zachowanie odrębności kulturowej w globalnym sporcie, jakim jest futbol, czyni z niego wyjątkowy klub - powiedział argentyński obrońca Barcelony Javier Mascherano. Odwołał się do tradycji rywali, którzy zatrudniają tylko piłkarzy pochodzenia baskijskiego. - To robi wrażenie, że pomimo tych ograniczeń wciąż rywalizują o najwyższe cele. Trzymają się tej filozofii niezależnie od wyników, a to wzbudza mój ogromny szacunek - przyznał Argentyńczyk. Finałowe spotkanie Pucharu Króla rozpocznie się w sobotę o godzinie 21.30. Transmisja w TVP 1.