Oczywiście przy tego typu spotkaniach należy być bardzo ostrożnym ze wskazywaniem faworytów, niemniej łatwo zauważyć, że to piłkarze "Dumy Katalonii" podejdą do sobotniego starcia w lepszych nastrojach i z delikatną przewagą psychologiczną nad rywalami. Po szesnastu ligowych kolejkach cieszą się z aż jedenastopunktowej zaliczki nad Realem, który jednak z racji występu w Klubowych Mistrzostwach Świata ma jedno spotkanie rozegrane mniej. Po Messim trudno oczekiwać tego, że będzie na łamach hiszpańskich gazet i serwisów podkręcał atmosferę oraz zaczepiał piłkarzy z Madrytu. On chce po prostu dać z siebie wszystko na boisku, a jeżeli przyniesie to odpowiedni rezultat, to potem się nim zwyczajnie w świecie cieszyć. - Dla nas to wyjątkowe i bardzo ważne spotkanie. Zwycięstwo zapewniłoby nam być może kluczową przewagę nad Realem, ale z drugiej strony tego zespołu nigdy nie można wykluczać. Ci piłkarze nigdy nie zadowolą się drugim miejscem. Niemniej miło byłoby zakończyć rok trzema punktami i cieszyć się świętami Bożego Narodzenia - wyznał "La Pulga Atomica". Na poniedziałkowej gali "Marki", na której zabrakło broniących tytułu "Królewskich , obecny był także kolejny z przedstawicieli Barcy. Andres Iniesta odebrał nagrodę dla najlepszego Hiszpana w LaLiga i miał również okazję podzielić się swoją opinią na temat wielce wyczekiwanej bitwy na Santiago Bernabeu. I na wspominaną przewagę punktową w ogóle nie zwracał uwagi. - Jeszcze nie rozegraliśmy nawet połowy sezonu, więc nie ma co mówić o tym, że wygramy ligę w sobotę. Ale zwycięstwo w Madrycie byłoby dla nas bardzo ważnym krokiem naprzód w misji odzyskania tytułu. Jesteśmy dobrze przygotowani, gotowi i oczekujemy tego spotkania, lecz nie możemy mówić o tym, że ktoś zdobędzie mistrzostwo w grudniu. To zdecydowana przesada - zastrzegł 33-letni reprezentant "La Roja". mb