Które klasyki wiążą się z większymi emocjami, te rozgrywane w lidze, czy ramach Champions League? Dariusz Wołowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej": - Zdecydowanie ciekawsze dla mnie są te rozgrywane w Lidze Mistrzów. To są rozgrywki, w których Real i Barca mogą spotkać się najwcześniej w ćwierćfinale, nie grają o nic. Emocje są jeszcze większe, bo stawka jest ogromna i przewyższa tę ligową. Leszek Orłowski, dziennikarz "Piłki Nożnej" i komentator nc+: - Każdy klasyk ma swoją historię, jak mówią Hiszpanie. Wszystko zależy od sytuacji, w lidze federacja stara się, aby te mecze rozgrywane były wtedy, kiedy wszystko jest jeszcze możliwe, ale nie zawsze się udaje. Bywają mecze o nic, a to nie zdarza się w Lidze Mistrzów, czy Pucharze Króla. Tomasz Ćwiąkała, dziennikarz "Weszło" i komentator Eleven: - Nie ma to dla mnie znaczenia. W obu przypadkach czekam na nie z utęsknieniem. Pompowanie balonika tydzień, a nawet miesiąc wcześniej, kilkadziesiąt stron poświęconych spotkaniu w prasie. To już właściwie rytuał. Ze względu na to, że na co dzień zajmuje się tą ligą, trochę bardziej skupiam się na potyczkach ligowych. Jak będzie wyglądało to najbliższe "El Clasico"? DW: - Nie mam wątpliwość, że Real spróbuje wykorzystać słaby moment Barcelony. Do zdrowia wracają kontuzjowani zawodnicy, Benitez będzie mógł wystawić najlepszych. "Blaugrana" bez Messiego (ostatnie doniesienia mówią, że może zagrać - red.), mimo że przyjedzie po zwycięstwo, będzie zadowolona z remisu. LO: - Benitez będzie chciał wygrać 1-0. To jest jego ulubiony wynik (śmiech). To jest jego cel, trochę jak w naszym kraju, zagrajmy na zero z tyłu, a chłopcy z pewnością coś strzelą. Real będzie uporządkowany w defensywie, a Barcelona będzie miała przewagę posiadania piłki. No, przynajmniej w środkowej strefie boiska. TĆ: - Trudno powiedzieć, wydaje mi się, że każdy wynik jest możliwy. Rafael Benitez potrzebuje spotkania, w którym Real zaprezentuje otwartą piłkę, bo pomimo zwycięstw, spada na niego fala krytyki. Luis Enrique nie ma problemu z mediami, czy kibicami, ale musi zastanowić się, jak poukładać swój zespół, w szczególności w defensywie, bo na razie ta formacja zawodzi oczekiwania. - Może zadecydować jeden błysk. W rewelacyjnej formie jest Sergio Busquets, a i o Sergim Roberto żartuje się, że nawet gdyby zagrał na bramce, to poradziłby sobie broniąc karnego. Czy Rafael Benitez zabija futbol? Real gra do bólu skutecznie, dokładnie w obronie, ale chyba brakuje takiego charakterystycznego polotu. DW: - W Realu to zwykle dzieje się falami. Jak Manuel Pellegrini chciał grać ofensywnie, promując futbol na tak, odszedł odpadając z Ligi Mistrzów w 1/8 finału i po klęsce w krajowych Pucharze z Alcorconem. Następnie był Mourinho, który mówił, żeby stylami martwiła się Barca, że jego Real gra o wyniki. Pod nim "Królewscy" mieli byli drużyną zwycięzców, nie estetów. Nie udało się, znowu przyszedł trener hołdujący pięknej grze. U Ancelottiego każdy grał pięknie, ale nie można grać w roku wszystkich meczów na tak wysokim poziomie, poległ w półfinale Pucharu Europy i Real znów wrócił do trenera-pragmatyka. Jak nie można 0-0, a jak można to 1-0. Jeśli jednak Real zdobędzie w tym sezonie jakieś trofeum, po drodze wygrywając z odwiecznym rywalem, nikt nie będzie mówił o stylu. LO: - Real Beniteza denerwuje kibiców. Tomasz Smokowski, który komentował spotkanie Ligi Mistrzów na Estadio Santiago Bernabeu mówił mi, że kibice pomimo wygranej z PSG, nie wychodzili ze stadionu zadowoleni. Wynik jest ważny, ale w Madrycie oczekują stylu, a co za tym idzie wielkiego futbolu. - Być może ktoś taki, jak Benitez jest potrzebny w Madrycie, po kadencji Carlo Ancelottiego. Może Benitez ma poukładać ten zespół, zanim ktoś przejmie go od niego. TĆ: - Trochę brakuje polotu, ale to była świadoma decyzja władz Realu, które wiedziały, jaki styl preferuje Rafa Benitez. Nie zgodzę się jednak z teorią, że Hiszpan zabija futbol. Do niego przylgnęła taka łatka, ale wcale tak nie jest. Ma swój pomysł, stara się przesuwać Toniego Kroosa do przodu, daje szanse młodszym zawodnikom, takim jak Lucas Vazquez. - Problem trenerów fantastycznie ujął swego czasu Christo Stoiczkow, który powiedział, że na dłuższą metę żaden trener nie będzie dla kibiców Realu odpowiedni. Zawsze znajdą się u niego jakieś mankamenty, które dadzą podstawę do krytyki. Prędzej czy później, o każdym ktoś powie "kompletny nieudacznik", więc najlepiej byłoby gdyby "Królewscy" grali bez trenera. Czy złą opinię kibiców o Benitezie może zmienić zwycięstwo w Gran Derbi, czy do tego potrzeba spektakularnego sukcesu, na przykład wygrania jakiegoś trofeum? DW: - Gran Derbi da Benitezowi jedynie tydzień spokoju. Póki nie osiągnie wielkiego sukcesu, zawsze będzie miał więcej krytyków niż zwolenników. Jego styl nie będzie się podobał, bo trudno, aby tak było. - Weźmy spotkanie z Paris-Saint Germain w Lidze Mistrzów. Francuzi byli lepsi pod względem estetycznym, ale nic z tego nie wynikało. To Real zagrał skutecznie i obnażył, jak to mówią Hiszpanie, futbol jałowy, czyli piękny, ale nie prowadzący do zwycięstwa. Pomimo to, widać było niezadowolenie. W Hiszpanii pisano nawet, że Real wygrał cudem. LO: - Zwycięstwo w Gran Derbi, obojętnie w jakim stylu będzie docenione w Madrycie, ale w dłuższym wymiarze czasowym, ocena pracy trenera będzie zależała od tego, jakie trofea zgarnie Real. TĆ: - Triumf w "El Clasico" będzie mocnym argumentem na obronę Beniteza, ale Real to taki klub, gdzie musisz wygrywać non-stop. Hiszpan będzie się z tym mierzył cały czas, a na jego ocenę przyjdzie czas po zakończeniu rozgrywek. Zwycięstwo w klasyku może się okazać niczym, jeśli "Królewskim" nie uda się zdobyć jakiegoś trofeum na koniec sezonu. Start sezonu w wykonaniu Barcelony nie był taki jak oczekiwano. Czy nie było tak, jak sugerują niektóre media, że "Blaugrana" padła ofiarą własnego sukcesu i piłkarze nie są już tak głodni wygrywania, jak w przeszłości? DW: - Poniekąd wydaje mi się, że tak jest, chociaż piłkarze oczywiście zaprzeczają. Sądzę, że jak człowiek dużo wygrywa, to pojawia się takie lenistwo, podświadomy nawet moment rozluźnienia. Łatwiej jest gonić niż uciekać, Barcelona rozregulowała się na początku sezonu, ale to Gran Derbi może ją scalić. - Znów ma się wrażenie, że piłkarze zajęci są czym innym niż graniem w piłkę. Przykładem Gerard Pique, który jest rozkojarzony i zaangażowany w różne polemiki. Mimo to, wydaje mi się, że wyjazd na Estadio Santiago Bernabeu to jest ten moment, kiedy Barcelona zmotywuje się i zagra o pełną pulę. LO: - Zgadzam się z pierwszą częścią zdania, Barcelona jest ofiarą własnego sukcesu. Tryplet wywalczony w ubiegłym sezonie spowodował większe obciążenia w nowych rozgrywkach, takie jak chociażby Klubowe Mistrzostwa Świata. Historia pokazuje, że triumfator Ligi Mistrzów, jeszcze nigdy nie obronił trofeum w kolejnych rozgrywkach. - Nie sądzę jednak, aby piłkarze nasycili się sukcesami. Nie widać po nich żadnej dekadencji, ani innych sygnałów, które by o tym świadczyły. TĆ: - Ja nie wierzę w takie teorie. Neymar i Luis Suarez nie mają tak przepastnych CV, jak Pique czy Busquets, a to oni w największym stopniu, pod nieobecność Messiego, odpowiadają za to, jak wygląda Barcelona. Oni nie wygrali jeszcze wszystkiego, a na pewno będą chcieli to zrobić. - Brazylijczyk i Urugwajczyk to ostatnie osoby, o których można powiedzieć, że są nasyceni. Wyglądają w ostatnim czasie fenomenalnie. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-hiszpania-primera-division,cid,658,sort,I">Primera Division - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę!</a> Czy Barcelonę stać na ewentualne zwycięstwo bez Messiego? DW: - Oczywiście, że stać. Przecież to też nie jest Real, który wznosi się na wyżyny. Skoro Malaga potrafiła zremisować w Madrycie, to Barca spokojnie może w stolicy Hiszpanii wygrać. Mam jednak wrażenie, że jeżeli padnie remis, to Barcelona nie będzie wracała do Katalonii jak Napoleon spod Moskwy. LO: - Jasne, że tak. W buty Messiego wszedł Neymar. Umarł król, niech żyje król. Nawet jeśli to tylko chwilowe, to na razie Brazylijczyk świetnie zastępuje Argentyńczyka. Chociaż, Messi to Messi i tak stuprocentowo nie da się go zastąpić. TĆ: - W Barcelonie uspokajają, że na razie nie ma oficjalnych informacji na ten temat opóźnień w rehabilitacji Argentyńczyka, ale bez wątpienia tak, szczególnie przy obecnej formie Neymara i Suareza. Brazylijczyka powoli można stawiać na tej samej półce co Messiego czy Ronaldo w najlepszej formie. - Suarez z kolei to najskuteczniejszy asystent na świecie. Sam świetnie opisał siebie w swojej książce. Kiedy wchodzi na boisko zamienia się w zwierzę, dla niego nie ma straconych piłek. Na Estadio Santiago Bernabeu będzie podobnie, więc Barcelonę stać na zwycięstwo nawet, gdyby Messiemu nie udało się wyleczyć urazu. Rozmawiał: Kamil Kania