W niedzielę w Katalonii odbywa się referendum w sprawie niepodległości. Hiszpański rząd stoi na stanowisku, że jest ono nielegalne. Policja otrzymała rozkaz zamykania budynków publicznych, gdzie trwa głosowanie, a także konfiskatę urn wyborczych. Funkcjonariusze siłą przejmują lokale wyborcze. Dochodzi do starć z policją, która użyła broni gładkolufowej. W wyniku starć są pierwsi ranni. Sytuacja z godziny na godziny robi się coraz bardziej napięta.Stacja radiowa RAC1 poinformowała, że w związku z zamieszkami na ulicach stolicy Katalonii, zarząd FC Barcelona rozważa przełożenie meczu z Las Palmas na inny termin. Następnie internetowe wydanie dziennika "El Pais" poinformowało, że spotkanie nie odbędzie się, ale oficjalnego komunikatu wciąż nie było. W końcu krótko przed godziną 16 Barcelona poinformowała, że mecz odbędzie się, ale bez kibiców. Spotkanie na Cam Nou rozpocznie się o godzinie 16.15. Klub UD Las Palmas opublikował w mediach społecznościowych komunikat, w którym obwieścił, że piłkarze wyjdą na Camp Nou, jeśli mecz dojdzie do skutku, z hiszpańską flagą na koszulkach. "Wierzymy w jedność Hiszpanii" - czytamy w oświadczeniu. Przed spotkaniem miał się odbyć lunch na Camp Nou z udziałem włodarzy klubów. Został jednak odwołany. Głos w referendum oddał obrońca "Dumy Katalonii" Gerard Pique, który poinformował o tym na Twitterze. Na temat referendum niepodległościowego wypowiedział się były zawodnik i trener Barcy, a obecnie szkoleniowiec Manchesteru City Pep Guardiola. "Mówiłem to już wiele razy. W niedzielę w Katalonii będzie dzień dla demokracji. Ludzie na to czekają. Toczy się dyskusja, czy to referendum jest legalne, czy nielegalne. Ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Ludzie mają prawo decydować o tym, co chcą zrobić ze swoim życiem" - stwierdził Guardiola. RK, MZ Wyniki, terminarz i tabela Primera Division