"La Roja" ostatnie mecze rozgrywa wszędzie tylko nie w Madrycie, ponieważ istnieje obawa, że stołeczni kibice będą gwizdać na gracza "Dumy Katalonii". Miało to już miejsce m.in w Leon i Oviedo. Pique z dużą satysfakcją wypowiada się o tym, jak cieszy go, że Real nie zdobywa trofeów. Ponadto otwarcie wspiera separatystyczne dążenia Katalonii. "Nie powiedziałem niczego złego, żebyście musieli mnie bronić" - zwrócił się Pique do dziennikarzy. "Na zgrupowanie reprezentacji Hiszpanii nie przyjeżdżam dla pieniędzy, bo w Barcelonie zarabiam pięćdziesiąt razy więcej, a także dla prestiżu, robię to, ponieważ tak trzeba. Nie zamierzam rezygnować z kadry" - mówił obrońca Barcelony. Piłkarz odniósł się także do resentymentów narodowościowych. "Jeśli ktoś uważa, że to chodzi o sprawę Katalonia-Hiszpania, jest w błędzie. Myślę, że kibice reprezentacji gwiżdżą na mnie z powodu rywalizacji Barcelony z Realem. Zawsze będę życzył 'Królewskim" jak najgorzej. Mecz Realu z Juventusem w Lidze Mistrzów oglądałem w koszulce Gianluigiego Buffona (bramkarza turyńczyków - przyp. red.) Nie będę za to nigdy przepraszał, bo to jest odwieczna rywalizacja. Wiele razy z tego żartowałem, ale nikogo nie uraziłem" - powiedział. "Nie przeszkadza mi, jeśli fani gwiżdżą na mnie na Santiago Bernabeu, dla mnie to jak symfonia. Zawsze jestem bardzo dumny, kiedy Barcelona zdobywa trofea, a Real zostaje z pustymi rękami" - mówił Pique. "Moje zaangażowanie dla reprezentacji Hiszpanii jest zawsze stuprocentowe. Tak jest w każdym meczu, w którym gram. Byłem mistrzem Europy, mistrzem świata. W 2003 roku zadebiutował w kadrze do lat 15, a w dorosłej reprezentacji sześć lat później. Od tego czasu rozegrałem dla niej 70 meczów" - tłumaczył obrońca. Zawodnik podkreśla, że ma jednak bardzo dobre relacje z zawodnikami "Królewskich". "Moje relacje z Sergiem Ramosem są teraz najlepsze, odkąd zadebiutowałem w reprezentacji Hiszpanii. Na początku było trochę chłodu, ale pewnego dnia 10 albo 11 piłkarzy zebrało się w pokoju Ikera Casillasa i pogadałem sobie z Sergiem na wiele tematów" - stwierdził Pique. Obrońca Barcelony równie dobrze czuje się w towarzystwie Casillasa, od tego sezonu już bramkarza FC Porto, ale przez lat ikony "Królewskich". "W zeszłym sezonie Iker przesłał mi kwiaty po narodzeniu mojego syna, a ponieważ wtedy mieli grać derby z Atletico, to powiedziałem mu, że puści cztery gole" - opowiadał, a przepowiednia stała się faktem, bo "Los Colchoneros" zwyciężyli właśnie 4-0.