O tym, że RFEF rozpoczął procedurę, donosi hiszpański "Iusport". Dokładnie chodzi o już wszczęte postępowanie dyscyplinarne, które ma służyć wyjaśnieniu, czy władze "Dumy Katalonii" w istocie złamały przepisy. O co chodzi? Tak, tak - o pieniądze. A dokładnie o ogromną kasę rzędu 80 milionów euro! Ta suma bierze się z różnicy między pierwotną klauzulą odstępnego w kontrakcie Griezmanna, która wynosiła 200 mln euro, a tą, która weszła w życie od pierwszego lipca i stopniała do 120 mln w europejskiej walucie. Przewina Barcelony miałaby polegać na tym, że szefowie "Blaugrany", na co ponoć są kwity, negocjowali i wypracowali porozumienie z bramkostrzelnym napastnikiem jeszcze wtedy, gdy obowiązywała pierwsza stawka. Dlatego teraz sprawa ociera się o hiszpańską federację hiszpańską. Jednak nie jest wykluczone, że w międzyczasie - a mówi się o kilku dniach postępowania - oba kluby wypracują porozumienie i nie trzeba będzie czekać na "wyrok". Art