Żeby zdobyć karnet na Camp Nou, trzeba najpierw zostać oficjalnym socio, czyli członkiem klubu, który co roku płaci określone składki. Żeby móc się nim stać trzeba przejść aż trzyletni okres próbny i czekać na zwolnienie miejsca na stadionie. Wiadomo, że nie zawsze kibic z karnetem może być na każdym spotkaniu. Żeby miejsca nie pozostawały puste, FC Barcelona z tego powodu pozwoliła socios na odsprzedaż biletów, z której 50 procent kwoty miało trafiać do kibica, a drugie 50 do klubu. Jak podała jednak telewizja TV3, FC Barcelona w ostatnich miesiącach, w przynajmniej 10 meczach, gdzie stadion był pełny, miała zmieniać zwykłe miejsca w bilety premium, czyli dodając opcję cateringu oraz parkingu. To oczywiście podnosiło ich cenę. Dodatkowo klub nie informował o tym socios, którzy chcieli odsprzedać wejściówkę. Tym samym klub zarabiał dużo więcej, a do teoretycznego właściciela biletu trafiało 50 procent z normalnej jego ceny. Barcelona miała podjąć się takiej praktyki w meczach przeciwko Manchesterowi City, Realowi Madryt i Valencii w sezonie 2014/2015; Romie, Arsenalowi, Realowi Madryt i Atletico w sezonie 2015/2016 oraz Atletico, Manchesterowi City i Realowi Madryt w sezonie 2016/2017. Po ujawnieniu tych szokujących doniesień, wiceprezes Barcelony - Jordi Cardoner, zwołał w poniedziałek specjalne spotkanie z mediami, w którym zapewniał, że klub działał zgodnie z prawem, a telewizja podała nieprawdziwe informacje. Katalońska telewizja zapowiedziała natomiast, że przedstawi wkrótce jeszcze więcej dowodów potwierdzających, że ich śledztwo jest prawdą. AK