Jak na razie największą dumę z postawy w obecnym sezonie powinni odczuwać szkoleniowcy Osasuny i Levante - Jose Luis Mendilibar oraz Juan Ignacio Martinez - których drużyny starły się w miniony weekend. Dziesiąte zwycięstwo w sezonie zapewnili Osasunie w tym meczu Raul Garcia i Andres Fernandes, bez wątpienia najlepsi obecnie piłkarze Los Rojillos. Levante i Osasuna - kluby pozbawione w składzie wielkich nazwisk (najbardziej wartościowych piłkarzy obie drużyny sprzedały przed rozpoczęciem sezonu) i z budżetami kilkakrotnie mniejszymi niż pozostawione w tyle Atletico, Sevilla i Villarreal - zajmują miejsca premiowane grą w Lidze Europy. Jeśli zdołają je utrzymać, obaj trenerzy nie będą narzekać na brak ofert z bogatszych klubów. I to nie tylko z Hiszpanii. Podobno Martineza, który w Levante zaszczepił prosty, ale piekielnie skuteczny, bezpośredni futbol, uważnie obserwują właściciele kilku angielskich drużyn. Pellegrini zbuduje wielką Malagę? W miniony weekend doszło i do drugiego pojedynku trenerów, którzy mogą bez zażenowania spoglądać w lustro - Espanyol Mauricio Pochettino gościł Malagę Manuela Pellegriniego. Gospodarze wyszli na prowadzenie po sprytnym uderzeniu z rzutu wolnego Phelippe Coutinho - Brazylijczyk strzelił po ziemi, a zawodnicy tworzący mur podskoczyli, przepuszczając piłkę pod nogami - ale goście zdołali odpowiedzieć dwoma trafieniami. Jedną z bramek zdobył Martin Demichelis, który w dodatku kilkakrotnie zasłużył się w defensywie, ratując Malagę w sytuacjach na pozór beznadziejnych. Pokonanie bezpośredniego rywala pozwoliło Maladze odskoczyć grupie pościgowej i dogonić trzecią w klasyfikacji Valencię. Zakończenie sezonu w pierwszej czwórce byłoby dla Manuela Pellegriniego spełnieniem z nawiązką wszystkich przedsezonowych celów. I znakomitą szansą na dalszy, dynamiczny rozwój wykupionego przez arabskich inwestorów klubu. Do klubu grającego w Lidze Mistrzów łatwiej będzie sprowadzać wielkie nazwiska. Przy silnej konkurencji Mauricio Pochettino może nie doprowadzi Espanyolu do europejskich pucharów, ale sam będzie mógł wykonać spory krok naprzód w karierze. Według "El Confidencial", do Argentyńczyka z propozycją pracy wydzwaniał już prezydent Valencii Manuel Llorente. Madryckie media sugerowały nawet, że gdyby Jose Mourinho opuścił Real Madryt, Pochettino byłby jednym z najpoważniejszych kandydatów na trenera "Królewskich". Młodziutki, pogodny i opanowany Argentyńczyk, który przez kilka lat pracy w Espanyolu znikąd wyczarował cały zastęp zdolnych młodzieńców, byłby niemal wzorcowym przeciwieństwem ekscentrycznego "The Special One". Valencia, Bilbao, Atletico - ofiary gry w pucharach? Katastrofalnie gra w 2012 roku w Primera Division Valencia. Wyjazdowa porażka 1-3 z Getafe wpisuje się w czarna serie kiepskich wyników. Na domiar złego, w barwach Getafe Valencię ograli byli piłkarze Los Ches - Jaimge Gavilan zaliczył trzy asysty, jedną z bramek zdobył Miku, pomyłek w defensywie nie popełniał Alexis Sanchez, a bardzo pewnie bronił Miguel Moya. Valencia wywalczyła zaledwie 14 punktów w 13 ostatnich kolejkach; w tym samym czasie zamykający tabelę Real Saragossa zdobył jeden punkt więcej. Dni Unaia Emery'ego w roli szkoleniowca Valencii z pewnością są już policzone, a jeżeli "Nietoperze" nie sprostają AZ Alkmaar w ćwierćfinale Ligi Europy, Emery może wylecieć z pracy przed końcem sezonu. Kto zostanie następcą Emery'ego? Lokalne media sugerują, że jeśli nie wspomniany Pochettino, władze Valencii postarają się pozyskać Didiera Deschampsa (Olympique Marsylia), Laurenta Blanca (reprezentacja Francji) albo Luisa Millę (Hiszpania U-21). Jedną z opcji bez wątpienia będzie również Joaquin Caparros, obecnie związany kontraktem z Realem Mallorca. Valencii ewidentnie nie przysłużył się napięty terminarz spotkań ligowych i pucharowych, podobny problem z wymagającą grą na dwóch frontach dotknął Atletico Madryt i Athletic Bilbao. Dwaj kolejni ćwierćfinaliści Ligi Europy w Primera Division tracą już odpowiednio osiem i dziewięć punktów do strefy Ligi Mistrzów. Baskom, którzy mimo dziesiątek sytuacji tylko zremisowali ze Sportingiem Gijon, występ w pucharach gwarantuje finał Pucharu Króla, dlatego ligą w zasadzie mogą już się nie przejmować. Atletico, pokonane w niezielne południe przez Saragossę pod dyskusyjnym karnym, takiego komfortu nie ma. Na domiar złego kolejny mecz - przeciwko Getafe - Rojiblancos znów zagrają w niedzielę o 12:00. W spotkaniach rozgrywanych o tej porze wielu drużynom trudno jest zmusić się do biegania. Podopieczni Diego Simeone nie są tutaj żadnym wyjątkiem. Mimo ostatniej kiepskiej serii wygląda na to, że Simeone zostanie w Madrycie na kolejny sezon. Marcelo Bielsa jest w Bilbao nietykalny, jeśli nie zechce odejść sam - na przykład do Cheslea, której przedstawiciele już się z Bielsą kontaktowali - nikt w klubie nawet na niego krzywo nie spojrzy. Mourinho i Guardiola - osobna kategoria Osobną kategorię w grupie trenerów Primera Division stanowią Jose Mourinho i Pep Guardiola. Nawet jeśli któryś z nich przegra na każdym froncie i postanowi opuścić obecny klub, znajdzie zatrudnienie w każdym zespole na świecie. Katalońska prasa nieśmiało przytacza kolejne terminy, w których Guardiola przedłuży kontrakt. Mimo że ciągle to nie nastąpiło, nikt nie wyobraża sobie, żeby Pep po prostu odszedł. O przyszłości Jose Mourinho można obecnie tylko bezsensownie spekulować. Sam Portugalczyk mógł uzależnić swoją decyzję o pozostaniu lub odejściu z Realu Madryt od wyników swojej drużyny. Ciągle jest na najlepszej drodze do wywalczenia mistrzostwa kraju, a o półfinał Ligi Mistrzów zagra z mistrzem Cypru. Rozgromienie Realu Sociedad 5-1, po znakomitym występie Karima Benzemy, pozwala wnioskować, że sytuacja w Madrycie została opanowana. Ale Mourinho nie bez powodu uważany jest za najbardziej ekscentrycznego trenera na świecie. Nie wiadomo, czy po wygraniu wszystkiego nie uzna, że wypełnił swoją misję i może spokojnie wrócić do ukochanej ligi angielskiej. Jeśli natomiast wszystko przegra, może dojść do wniosku, że z zasłużonych trofeów okradli go sędziowie i najwyższy czas zmienić nieprzyjemną okolicę. Drużyna 30. kolejki Primera Division według INTERIA.PL: Jedenastka kolejki: Mario (Racing) - Lora (Sporting), Demichelis (Malaga), Rafael Varane (Real Madryt), Nacho Monreal (Malaga) - Manu del Moral (Sevilla), Borja Valero (Villarreal), Raul Garcia (Osasuna), Jaime Gavilan (Getafe) - Karim Benzema (Real Madryt), Cristiano Ronaldo (Real Madryt) Ławka rezerwowych: Andres Fernandez (Osasuna), Gerard Pique (Barcelona), Jonathan Pereira (Betis), Phelippe Coutinho (Espanyol), Iker Muniain (Bilbao), Leo Messi (Barcelona), Alvaro Negredo (Sevilla) Nagroda im. kota Schroedingera - Iker Muniain (Athletic Bilbao). Trudno być jednocześnie najlepszym i najgorszym na boisku, ale Muniainowi ta sztuka bez wątpienia wyszła. 19-latek przeprowadził mnóstwo rajdów, niektóre rozpoczynał odbiorem pod własnym polem karnym, i wykonał kilka błyskotliwych podań, w tym jedno na wagę gola, ale zepsuł rzut karny i koszmarnie pudłował w kilku klarownych sytuacjach.