Liga hiszpańska nie budzi emocji? Po dziewiętnastej kolejce trenerzy dwóch pierwszych drużyn w tabeli stanowczo by zaprzeczyli. Męczarnie Realu Madryt z Realem Mallorca i FC Barcelony z Realem Betis musiały kosztować wiele zdrowia Jose Mourinho i Pepa Guardiolę. Piłkarze Betisu cały mecz grali na Camp Nou tak, jak normalne zespoły są w stanie przez 30-40 minut - walczyli na całej powierzchni boiska, gonili za każdą piłką, starając się przeciąć każde podanie, a po przejęciu piłki natychmiast rzucali się do kontrataku dużą grupą zawodników. Wysoko ustawiona linia obrony "Verdiblancos" wyglądała wręcz na prowokację, aż prosiło się o zagrywanie prostopadłych podań do szybkich napastników "Blaugrany", jednak jakimś cudem obrońcy Betisu nie pozwalali rywalom znajdować się w sytuacjach sam na sam z bramkarzem. Mimo ambitnego nastawienia już po kwadransie podopieczni Pepe Mela przegrywali 0-2 i wydawało się, że w spotkaniu mistrza Hiszpanii z beniaminkiem na większą sensację się nie zanosi. Być może w takiej sytuacji poddałby się każdy inny zespół, ale nie Betis. Nagła strata bramek rozsierdziła gości, wyraźnie odtąd przeważających. Trzyosobowa formacja defensywy Barcelony nie radziła sobie z kombinacyjną grą Jorge Moliny, Rubena Castro, Jeffersona Montero oraz Roque Santa Cruza i już po kilku minutach drugiej połowy na tablicy widniał rezultat 2-2. Na twarzach piłkarzy, trenera i kibiców "Bordowo-granatowych" odmalowywało się niedowierzanie. Paradoksalnie, wyrównujące trafienie przyszło Betisowi zbyt szybko - Barcelona nagle oprzytomniała, rozpoczęła huraganowe ataki i miała sporo czasu na przełamanie bohatersko walczącej defensywy rywali. Kluczową bramkę na kwadrans przed końcem meczu zdobył Alexis Sanchez, który również przy poprzednich trafieniach gospodarzy odegrał istotną rolę. Grający już wtedy w dziesiątkę Betis dobił z rzutu karnego Leo Messi, było to drugie trafienie Argentyńczyka w tym spotkaniu. Zdobywca "Złotej Piłki" z pewnością na nie czarował, ale też i nie rozczarował swoim występem. Real Madryt - dobry wynik do złej gry Zdecydowanie mniej intensywny, choć równie dramatyczny bój stoczył na Majorce Real Madryt. Liderowi Primera Division w pierwszej części spotkania niemal nic nie wychodziło. Gospodarze pozwalali rywalom wymieniać liczne podania w poprzek boiska, udaremniając dopiero wyraźne próby przedarcia się pod pole karne. "Królewskim" brakowało kreatywności, schodzili do szatni, przegrywając 0-1. Wkrótce po zmianie stron gospodarzy podwyższyli prowadzenie, ale asystent sędziego popełnił koszmarny błąd - zasygnalizował spalonego, podczas gdy uciekający obrońcom Realu Madryt napastnik Mallorki w momencie podania ewidentnie ciągle znajdował się na własnej połowie. Real, ustawiony przez Jose Mourinho bardzo ofensywnie, zwietrzył swoją szansę. Do wyrównania doprowadził Gonzalo Higuain, wykorzystując pomysłowe dogranie Mesuta Oezila, a na kilka minut przed końcowym gwizdkiem rozstrzygające trafienie zaliczył efektywny Jose Callejon. Mallorca ma prawo czuć się skrzywdzona przez arbitra; po odwróceniu losów spotkania Real przystąpi do pucharowego dwumeczu z Barceloną w bojowych nastrojach, ale kibice "Blancos" mogą się niepokoić o formę Cristiano Ronaldo i Xabiego Alonso, zupełnie bezbarwnych w kolejnym meczu. Na coraz lepiej dysponowanych wyglądają za to Higuain i Oezil. Masowe rotacje gubią Valencię Trzecia drużyna ligi miała więcej przyzwoitości niż Barcelona czy Real Madryt - zagrała słabo, to i honorowo przegrała, w zasadzie nawet poważnie nie zagrażając bramce Realu Sociedad. Odpowiedzialnym za drugą ligową porażkę na Estadio Mestalla czytelnicy "Superdeporte", lokalnej, walenckiej sportowej gazety, uznali trenera Unaia Emery'ego, który postanowił dać odpocząć kilku podstawowym zawodnikom, przemęczonym po dość intensywnym okresie meczów ligowych i pucharowych. Samej idei rotowania składem trudno coś zarzucić, problemem była skala zmian. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra użytkownicy hiszpańskich serwisów sportowych komentowali, że to nie są rotacje, tylko mutacje. Valencia faktycznie wyglądała na jakiegoś mutanta, ze źle poukładanymi najważniejszymi narządami. Zawodnicy zwyczajowo będący kolegami z ławki rezerwowych na boisku nie potrafili sklecić prostej akcji. Zespół z San Sebastian, kilka dni wcześniej upokorzony porażką 1-6 z Realem Mallorca w Pucharze Króla, o wiele swobodniej operował piłką, solidnie się bronił i niebezpiecznie kontrował, głównie dzięki Danielowi Estrada i Antoaine Griezmannowi, autorowi jedynej bramki. Nowe Atletico, stare Bilbao Estadio Mestalla pożegnało Unaia Emery'ego gwizdami, Estadio Vicete Calderon oklaskami i wiwatami uhonorowało Diego Simeone. Atletico Madryt pod wodzą nowego trenera nabrało charakteru, agresywna i bezkompromisowa gra przyniosła zwycięstwo 3-0 nad Villarrealem, również znajdującym się w rękach nowego szkoleniowca. Grą "Rojiblancos" dyrygował Diego, polotu nadawał jej niekonwencjonalnymi podaniami Adrian Lopez, a Radamel Falcao stwarzał nieustanne zagrożenie i poprawił swój strzelecki dorobek o dwa gole. Kto wie, może przyjście Simeone oznacza, że obecny sezon dla Atletico nie jest jeszcze całkowicie stracony... Również 3-0 Bilbao pokonało Levante, dzięki czemu Baskowie wskoczyli na piątą pozycję w tabeli i są już tylko o cztery punkty od strefy Ligi Mistrzów. W tym sezonie jeszcze tak wysoko nie byli. Niemal wszystkie akcje "Granotes" rozbijały się o Fernando Amorebietę i Javiego Martineza, przemianowanego przez trenera Marcelo Bielsę na stopera. Tradycyjnie dobrze wypadł Iker Muniain, podobnie jak jego rówieśnik Isco w przegranym po dramatycznej końcówce przez Malagę meczu ze Sportingiem Gijon. Gdyby obaj dwudziestolatkowie grali w Realu Madryt albo FC Barcelonie, z pewnością mieliby już za sobą debiuty w dorosłej reprezentacji Hiszpanii. Jeśli jednak utrzymają obecną formę, selekcjoner Vicente del Bosque może zabrać ich na nadchodzące Mistrzostwa Europy. Drużyna 19. kolejki Primera Division według INTERIA.PL: Jedenastka kolejki: Roberto Jimenez (Saragossa) - Daniel Estrada (Sociedad), Javi Martinez (Bilbao), Alejandro Galvez (Sporting), Filipe Luis (Atletico) - Antoaina Griezmann (Sociedad), Diego (Atletico), Adrian Lopez (Atletico) - Alexis Sanchez (Barcelona), Radamel Falcao (Atletico), Leo Messi (Barcelona). Ławka rezerwowych: Javi Varas (Sevilla), Fernando Amorebieta (Bilbao), Isco (Malaga), Michu (Rayo Vallecano), Muniain (Bilbao), Jose Reyes (Sevilla), Gonzalo Higuain (Real Madryt). Nagroda im. neuronów lustrzanych - Angel Dealbert. Neurony lustrzane, najważniejsze odkrycie neurobiologii w ostatnich dekadach, umożliwiają automatyczne naśladowanie pewnych gestów - np. bezwolne odpowiadanie uśmiechem na uśmiech. U Angela Dealberta system neuronów lustrzanych musi być wyjątkowo rozwinięty. Defensor "Nietoperzy" stanął na drodze nacierającego z piłką Imanola Aguiretxe, który jednak poślizgnął się w polu karnym Valencii i upadł na murawę. Dealbert zareagował natychmiast - również się wywrócił. Real od rana do nocy! Bądź na bieżąco i zaprenumeruj wszystkie informacje na jego temat! Barca na okrągło! 24 h na dobę! Nie przegap żadnego newsa! Zaprenumeruj informacje na jej temat!