"Jeśli nie znajdą rozwiązania mojego długo, to wracam do Realu Madryt, gdzie będę trenować i szlifować formę" - powiedział Drenthe w rozmowie z "Marką", którą przeprowadzono w Rotterdamie. "Jestem w Alicante od sześciu miesięcy, a zapłacili mi tylko za jeden i są mi winni za pięć. Mam dużo wydatków i nie mogę pracować bez zapłaty" - dodał Holender, który został tam wypożyczony na sezon 2010/11. "W Herculesie dużo mówią, a mało robią. Dopóki nie zaczną, nie zamierzam tam wracać. Kocham kibiców Herculesa, ale zachowanie klubu nie jest uczciwe" - mówił Drenthe. Joaquin Rufete, kapitan zespołu z Alicante, stwierdził, że problemy z wypłatami nie są sekretem. "Musimy jednak trenować, bo drużyna jest najważniejsza" - powiedział piłkarz, cytowany przez "Markę". Klub przyznał, że zalega z wypłatami za listopad i grudzień, ale będzie w stanie spłacić zaległości w połowie stycznia. Podobne problemy mają inne hiszpańskie kluby, co wywołuje napięcia pomiędzy związkiem hiszpańskich piłkarzy (AFE) i odpowiadającą za rozgrywki LFP. Ostatnim przykładem rozbieżności jest żądanie przez AFE, aby odwołać mecze zaplanowane na 2 stycznia, gdyż według umowy podpisanej w 2008 roku zgodzono się nie grać w Hiszpanii pomiędzy 23 grudnia a 2 stycznia. Sprawa trafiła nawet w środę do sądu. W tym wypadku możliwe są trzy rozwiązania. Sąd nie zawiesza spotkań w niedzielę, co oznacza że 17. kolejka Primera Division i 18. Segunda Division odbędą się w zaplanowanym terminie. Sąd zawiesza niedzielne mecze i obie kolejki odbywają się w poniedziałek. Nie chce się na to zgodzić LFP, która argumentuje, że w ten sposób nie będzie mogła wywiązać się z umów pokazywania pojedynków w telewizji. I wreszcie sąd zawiesza niedzielne mecze, a cała kolejka zostanie przełożona na przyszły tydzień. Spowoduje to jednak przesunięcia w terminarzu, które trudno będzie nadrobić, bo według LFP, nie ma już wolnych terminów. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division