<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-hiszpania-primera-division,cid,658,sort,I">Primera Division - sprawdź terminarz!</a> Klub z Katalonii nie ma ostatnio łatwych dni. Najpierw w klubowych gabinetach zameldował się ter Stegen, a kilka dni później Bravo. Celem obu było wywarcie presji, aby być bramkarzem numerem jeden w klubie z Camp Nou. Obaj zagrozili również, że odejdą z klubu, jeśli ich warunek nie zostanie spełniony (<a href="http://sport.interia.pl/primera-division/news-bramkarze-barcelony-niezadowoleni-z-sytuacji-w-klubie,nId,2245650">Kliknij i przeczytaj więcej na ten temat!</a>). Pion sportowy klubu działa jednak nadzwyczaj rozważnie i już znalazł alternatywę na wypadek odejścia, któregoś z nich. Na celowniku Barcelony znalazł się Diego Alves, który jest o krok od odejścia z Valencii. Brazylijczyk występuje na Estadio Mestalla od 2011 roku, a jego obecna umowa wygasa dopiero za trzy lata. 31-latek stracił jednak miejsce w wyjściowym składzie z powodu licznych problemów zdrowotnych, z którymi borykał się w ostatnim czasie. Władze "Nietoperzy" uznały, że Alves jest za drogi jak na rezerwowego i chcą się go pozbyć. 31-letni bramkarz był już obserwowany przez Barcelonę kilka lat temu. Katalońska prasa informowała o tym już w 2012 roku, ale wówczas nie doszło nawet do rozmów między klubami. Teraz transfer wydaje się być znacznie realniejszy, ale Barcelona musiałaby zapłacić za niego około 8-10 milionów euro. Co ciekawe, Brazylijczyk, który uchodzi za specjalistę od rzutów karnych, skreślił już dwie oferty - z Premier League i z tureckiej Superligi, bo jak twierdzi "Sport" czeka na ruch ze strony Barcelony. Odrzucił również powołanie na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. W poprzednim sezonie Alves rozegrał 13 meczów w Primera Division, zachowując jedno czyste konto. W przeszłości występował również w Atletico Mineiro i Almerii.