Manchester City zdobył w poprzednim sezonie wszystkie trzy angielskie trofea. I lepiej zaczął też spotkanie ze swoim najgroźniejszym rywalem. Już w 4. minucie Leroy Sane - który jest kuszony przez Bayern Monachium - miał dobrą okazję na strzelenie pierwszego gola, ale z bliska trafił w boczną siatkę. Liverpool nie chciał jednak pozostać dłużny. Szybko odpowiedział Roberto Firmino - mocnym strzałem z pola karnego, ale wprost w ręce Bravo - za raz potem w dobrej sytuacji był też Mohamed Salah (tuż obok słupka). Wtedy jednak podopieczni Pepa Guardioli wyprowadzili mocny cios. Po zagraniu Davida Silvy, niepilnowany Raheem Sterling pokonał z bliska Alissona. Chwilę wcześniej boisko musiał opuścić Sane, z powodu urazu. W 16. minucie Sterling miał szansę na podwyższenie wyniku, ale tym razem brazylijski bramkarz nie dał się zaskoczyć. Było to jednak kolejne potwierdzenie, że w pierwszej części meczu wyraźną przewagę uzyskali "Citizens". I do końca pierwszej połowy sytuacja się nie zmieniła. Po przerwie znowu do ataku przystąpili mistrzowie Anglii. I znowu znakomitą okazje miał Sterling, ale oprócz tego, że był na spalonym, to piłka po jego strzale trafiła w słupek. Liverpool starał się wrócić do gry i miał dwie znakomite okazje. Najpierw zabrakło kilka centymetrów po uderzeniu Virgila van Dijka (piłka odbiła się od poprzeczki i od linii bramkowej), za chwilę słupek uratował graczy Guardioli, a szczęścia zabrakło Salahowi. Zrobił się naprawdę dobry mecz. W 62. minucie Sterling mógł ostatecznie pogrążyć "The Reds", biegł sam na sam z Alissonem, ale się kompletnie pogubił. Liverpool wyrównał kwadrans później. Doprowadziła do tego zespołowa akcja, zakończona precyzyjnym dośrodkowaniem na głowę Matipa. Bravo nie miał nic do powiedzenia. Gracze Juergena Kloppa poszli za ciosem. Znakomitą okazję miał rezerwowy Keita (bramkarz City wybił piłkę w ekwilibrystyczny sposób), a tuż przed końcem Salah też nie zdołał przechylić szali na swoją korzyść. Najwięcej ekwilibrystyki było jednak w kolejnej akcji Egipcjanina. Gdy wydawało się, że piłka niechybnie wpadnie już do siatki po dobitce głową, dosłownie z linii, rzutem na taśmę, wybił ją Walker. "Citizens" wrócili z dalekiej podróży! Jeszcze Bravo obronił strzał Shaquiriego i sędzia zagwizdał po raz ostatni po 90 minutach gry. Liverpool - Manchester City 1-1 (0-1), karne 4-5 0-1 Sterling (12.), 1-1 Matip (77.) Karne: 1-0 Shaqiri, 1-1 Gundogan, 1-1 Wijnaldum (obronił Bravo), 1-2 Bernardo, 2-2 Lallana, 2-3 Foden, 3-3 Oxlade-Chamberlain, 3-4 Zinchenko, 4-4 Salah, 4-5 Gabriel Jesus Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold (68. Matip), Gomez, van Dijk, Robertson - Henderson (80. Lallana), Fabinho (68. Keita), Wijnaldum - Salah, Firmino (80, Shaqiri), Origi (80. Oxlade-Chamberlain). Manchester City: Bravo - Walker, Stones, Otamendi, Zinchenko - De Bruyne, Rodri, David Silva (61. Gundogan) - Bernardo, Sterling, Sane (13. Jesus)