Rodzice chłopca o ciężkiej chorobie, jaką jest neuroblastoma, czyli nowotwór wieku dziecięcego, dowiedzieli się już cztery lata temu. Zakochany w piłce nożnej dzieciak został kibicem Sunderlandu, a także honorowym członkiem tego klubu. Szczególnie zaprzyjaźnił się z napastnikiem Jermainem Defoe. O walczącym o życie chłopcu dowiedziały się też inne kluby ligi angielskiej, które wspomagały finansowo jego leczenie. W lutym tego roku świat obiegło zdjęcie małego Bradleya, który zasnął w ramionach Defoe, gdy czterech piłkarzy Sunderlandu wybrało się w odwiedziny do ich małego, ciężko chorego kibica. W ostatnich godzinach mama dziecka poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że stan zdrowia jej syna mocno się pogorszył i lekarze dają mu nawet nie dni, a godziny życia. Defoe, który niedawno odszedł z Sunderlandu do Bournemouth, kompletnie załamał się tą informacją, a na konferencji prasowej się popłakał. - Praktycznie codziennie rozmawiałem z jego rodziną. Byłem u nich kilka dni temu i naprawdę ciężko mi było patrzeć na to, jak cierpi. Czułem, że jestem na to przygotowany, bo podobną historię przeżywałem z moim ojcem, ale trudno jest patrzeć na dziecko w tym wieku, które tak długo zmaga się z chorobą. On bardzo cierpi i prawdopodobnie kwestią dni jest to, że będziemy musieli się z nim pożegnać. Ale w moim sercu pozostanie na zawsze - powiedział ze łzami w oczach Defoe. Niedługo później chłopiec zmarł. WS