- Myślę, że nadszedł dobry moment, aby to uczynić. Nadeszła pora, aby przypomnieć, jak bardzo chcemy, aby sprawiedliwość zatriumfowała - oświadczył 108-krotny reprezentant Anglii w wywiadzie dla "Liverpool Echo", potwierdzając krążące od dłuższego czasu plotki na ten temat. 15 kwietnia 1989 roku na stadionie Hillsborough doszło do największej tragedii w historii futbolu na Wyspach Brytyjskich. Podczas półfinałowego meczu Pucharu Anglii między Liverpoolem a Nottingham Forest napierający tłum zadeptał i zadusił 96 osób, a 766 zostało rannych. Wszyscy byli fanami Liverpoolu. Najmłodszą ofiarą śmiertelną był 10-letni Jon-Paul Gilhooley, kuzyn Gerrarda. Efektem tragedii był raport ministra sprawiedliwości Petera Taylora, który zarekomendował przebudowę wszystkich brytyjskich stadionów, aby znajdowały się na nich tylko miejsca siedzące. W marcu ma się rozpocząć nowe śledztwo w sprawie tragedii. Impulsem do niego stał się opublikowany w 2012 roku raport niezależnej komisji, z którego wynikało, że 41 ofiar miało szansę przeżyć, gdyby pomoc medyczna nadeszła szybciej. Jednocześnie trwają od wielu miesięcy prace wewnętrznej komisji kontrolnej policji, która zamierza do marca przesłuchać w sumie ponad 2400 funkcjonariuszy. We wrześniu 2012 roku niezależne śledztwo ujawniło, że podczas wcześniejszych postępowań policja próbowała zniekształcić fakty, aby zminimalizować własną odpowiedzialność i zrzucić ją na ofiary. W oparciu o zeznania policjantów tabloid "The Sun" opublikował artykuł przedstawiający kibiców Liverpoolu jako pijanych i agresywnych. Po zapoznaniu się z raportem niezależnej komisji premier David Cameron przeprosił rodziny ofiar za "podwójną niesprawiedliwość", ponieważ ich bliscy po śmierci zostali oczernieni. Ujawnił także, że w celu ukrycia prawdy zmieniono zeznania 164 policjantów. Jak informował w czerwcu ubiegłego roku sędzia John Goldring, celem nowego śledztwa ma być wyłącznie określenie przyczyn śmierci kibiców, a nie wskazanie winowajców.