Oznacza to, że każdy, KAŻDY, może spotykać się z modelką. Gdzieś z siedemnastego miejsca głupkowatego rankingu, spogląda z zazdrością Victoria Beckham. Zasłużenie - czas stał się dla niej terrorystą, a bardziej niż kobietę, zaczęła przypominać Croucha. Myślałem, że od historii z mundialu (Crouch grał mecz w kadrze, panna Abigail zabawiała się w tym czasie z hydraulikiem, czy jakimś innym budowlańcem w hotelu), angielski napastnik zdążył już poznać kogoś bardziej godnego zaufania. Najwyraźniej jednak skłonność dziewczyny, która prezentuje bieliznę, do skoków w bok, imprez, alkoholu i narkotyków, kręci olbrzyma z Liverpoolu najbardziej. Cóż, kocha się za różne rzeczy. Na Wyspach piłkarze zarabiają tyle, że kiedy mówisz "futbol i żona", myślisz: "kasa, deklaracja, majątek, klauzula, rozdzielność". Życie. W Polsce jest inaczej. Jak ktoś chce, może ekscytować się tym, że Kamil Grosicki (piłkarz Legii, obecnie na odwyku) odbił dziewczynę Tomaszowi Kłosowi, a potem ona wróciła jednak do Kłosa. Przeciekawe. Byłem kiedyś na meczu w Kielcach. Trybuna VIP, drugoligowej jeszcze wtedy Korony, wyglądała dość groteskowo. Obowiązywał model: jak najwięcej białych ubrań i twarze brązowe, jakby z piekarnika wyjęte. Kobieta taka zupy może nie ugotuje (chyba, że z tipsów). A chodzi przecież o rzeczy proste. Kontuzja? Przytulić, podwieźć do lekarza. Nieskuteczność? Pocieszyć, że jutro będzie hat-trick. Bo kobieta piłkarza to połowa jego sukcesu. W Anglii dziewczyny, żony, kochanki piłkarzy, są celebrities tej skali, co oni sami. Bo czyż kiedy narzeczona Rooneya wybacza mu zdrady z podstarzałymi prostytutkami, to nie jest tak samo piękne i wzruszające jak gole samego Wayne'a? Ale ona musi kochać tego zarabiającego miliony funtów brzydala! Uwaga, to mogą być jednak tylko pozory. Mieszkając kiedyś w Londynie dowiedziałem się o kobietach piłkarzy rzeczy strasznych. Z serialu TV pod tytułem "Footballers Wives". Jak one kręcą, jak knują, jak mataczą i podjudzają, między jednym malowaniem paznokci a drugim! Alexis Colby z "Dynastii" to niewinna pensjonarka przy tych babach. Potem, już w gazetach, wyczytałem, że każdy piłkarz może paść ofiarą takiej kobiety. Czają się wszędzie - w dyskotekach, pubach, centrach handlowych. Szybki ślub, a najlepiej dziecko i już nie trzeba w życiu nic robić. Najczęściej ci chłopcy łapią się na te wszystkie tanie chwyty: oczko, mini spódniczka i rozpięta, niby niechcący, bluzka. Fakt - angielskim laskom jest dużo łatwiej. W końcu każda wie jak wygląda Lampard czy Terry. W Polsce, żeby piłkarz rwał na popularność musiałby przyjść do klubu nocnego w koszulce ze swoim nazwiskiem na plecach. Ale i tak - mimo tego, co widziałem w Kielcach - jest u nas o niebo lepiej niż w Anglii. Miałem okazję poznać kilka żon piłkarzy, tych z najwyższej półki. Wrażenia? Bardzo pozytywne. Asia Matusiak - inteligentna, fajna dziewczyna. Kasia Boruc - również przesympatyczna. Cieszmy się zatem, bo to kolejny dowód na to, że nie wszystko, co zagraniczne oznacza najlepsze, a polskie - najgorsze. I niech się schowa Abbey Clancy. Mój ulubiony piłkarz-kobieciarz George Best pewnie nie zwróciłby na nią uwagi. Chyba, że przeszłaby obok niego nago, w koronie miss świata na głowie. Choć i to mogłoby nie pomóc - przez większą część życia Bestie był kompletnie narąbany. Jednak nawet wielki George miał swoją kobietę "na dobre i na złe" - Alex, która przeszła z nim najgorsze rzeczy. Nie kontuzje. Transplantację wątroby, alkoholowe ciągi i wreszcie - była z nim, gdy umierał. Takich kobiet życzę wszystkim piłkarzom. I Wam internauci także. Przemysław Rudzki, "Przegląd Sportowy", "Fakt", "Dziennik"