Środowe spotkanie w Manchesterze zapisało się jako jedno z najbardziej niesamowitych w historii europejskich pucharów. Jego dramaturgią można obdzielić kilka meczów. Gospodarze wygrali 4-3, ale do półfinału awansował Tottenham. Londyńczycy w pierwszym meczu zwyciężyli 1-0 i o ich promocji zadecydowały gole zdobyte na wyjeździe. - Byliśmy blisko sukcesu, ale się nie udało. To okrutne, jednak musimy się z tym pogodzić. Jestem dumny z moich piłkarzy oraz kibiców, którzy stworzyli świetną atmosferę. Teraz musimy szybko się podnieść i przygotować do kolejnego meczu, bo wciąż walczymy o mistrzostwo Anglii - powiedział trener Manchesteru Josep Guardiola. W doliczonym przez sędziego czasie gry Raheem Sterling zdobył dającego awans "The Citizens" gola na 5-3, ale ostatecznie po wideoanalizie został on nieuznany, bo na pozycji spalonej chwilę wcześniej był Sergio Aguero. - Najpierw pojawiło się wielkie rozczarowanie, a kiedy anulowano gola była już tylko niesamowita radość. Właśnie dlatego kochamy futbol. Moi piłkarze pokazali niesamowity charakter, są prawdziwymi bohaterami - podkreślił trener Tottenhamu Mauricio Pochettino. W półfinale LM jego zespół zmierzy się z Ajaksem Amsterdam. W lidze angielskiej natomiast "Koguty" na mistrzostwo nie mają już jednak szans. W tabeli zajmują trzecie miejsce, ze stratą 18 punktów do prowadzącego Liverpoolu. Londyńczycy z dwoma sąsiednimi klubami - Arsenalem i Chelsea oraz Manchesterem United toczą walkę o trzecie i czwarte miejsce, które gwarantują udział w kolejnej edycji LM. Manchester City natomiast teraz w pełni może się skupić na obronie tytułu. Do Liverpoolu traci tylko dwa punkty, ale rozegrał o jeden mecz mniej. Oznacza to, że komplet zwycięstw pozwoli mu zostać pierwszą od 2009 roku drużyną, którą świętowała mistrzostwo przez dwa sezony z rzędu. - To dla nas trudny czas, ale nie możemy rozpamiętywać tego co się stało. W Premier League wciąż mamy los w swoich rękach. Przez osiem miesięcy rywalizacja w niej wiele nas kosztowała, ale musimy wytrzymać jeszcze miesiąc - dodał Guardiola. Wydaje się, że to właśnie najbliższe dni będą decydujące. Już w środę bowiem jego podopieczni w zaległym meczu zmierzą się na wyjeździe w derbowym pojedynku z Manchesterem United. Pozostali rywale "The Citizens" są już znacznie mniej wymagający: Burnley, Leicester City oraz Brighton & Hove Albion. Teoretycznie trudnych rywali nie ma już przed sobą Liverpool. W niedzielę zagra z Cardiff City, a następnie z Huddersfield Town, Newcastle United i Wolverhampton Wanderers. Piłkarze "The Reds" na mistrzostwo czekają od 1990 roku. Również w niedzielę Manchester United zagra na wyjeździe z Evertonem, a Arsenal podejmie Crystal Palace. Chelsea w poniedziałek u siebie zmierzy się z Burnley. W poprzedniej kolejce do bramki AFC Bournemouth wrócił Artur Boruc, a "Wisienki" pokonały na wyjeździe Brighton 5-0. W sobotę na własnym obiekcie zagrają ze zdegradowanym już Fulham. Tego samego dnia West Ham United Łukasza Fabiańskiego podejmie Leicester City, a Southampton Jana Bednarka czeka wyjazd do Newcastle. "Święci" na boisko wybiegną jeszcze we wtorek, kiedy w zaległym meczu na wyjeździe staną naprzeciw Watfordu. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-anglia-premier-league,cid,619,sort,I" target="_blank">Premier League: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>