Nie takiego początku meczu spodziewali się kibice na Anfield Road. Już w piątej minucie spotkania były skrzydłowy "The Reds" - John Arne Riise mocno dośrodkował z lewej flanki, piłka odbiła się od jednego z graczy Fulham, a następnie od Martina Szkrtela, który niefortunnie skierował ją do własnej bramki. Dziesięć minut później mogło być już 0-2, ale Alexander Doni obronił strzał Pawła Pogrebniaka oddany zaledwie z kilku metrów. Liverpool próbował doprowadzić do wyrównania, ale w ofensywie miał tego dnia bardzo mało atutów. Przed przerwą jedynie obroniony przez Marka Schwarzera strzał Jonjo Shelveya wart był odnotowania.Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Liverpool niby miał przewagę, ale niewiele z niej nie wynikało. Groźniejsze okazje stwarzał sobie bardzo mądrze grający Fulham. W 62. minucie 18-letni Kerim Frei, a minutę później John Arne Riise przetestowali Doniego. W obu przypadkach obronną ręką z pojedynków wyszedł jednak golkiper Liverpoolu. Dwanaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry znowu interweniować musiał Doni. Po podaiu Freia uderzał Clint Dempsey, lecz były gracz włoskiej Romy po raz kolejny dobrze spisał się między słupkami "The Reds". Do końca meczu mimo najszczerszych chęci, Liverpool nie był w stanie odrobić strat i strzelić gola londyńczykom. Po końcowym gwizdku brawa za grę dostali wyłącznie gracze z Craven Cottage, którzy dzięki wygranej na Anfield zrównali się punktami z "The Reds".Nieco lepiej spisali się gracze z drugiego klubu z Liverpoolu. Everton zremisował na wyjeździe ze Stoke City 1-1 i dzięki temu zwiększył przewagę w tabeli nad "The Reds" do trzech punktów. Co ciekawe - gole na Britannia Stadium strzelali tylko gracze gospodarzy. Trafienie samobójcze na 0-1 zaliczył napastnik Peter Crouch, do wyrównania zaś doprowadził Cameron Jerome, który zmienił reprezentanta Anglii w 67. minucie. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę angielskiej Premier League