WBA z Nottingham zbyt długo przeciągały linię negocjacji. Gdy zbliżał się deadline na transfery, w końcu osiągnęły porozumienie, ale formalności zostały dopełnione 21 sekund po zamknięciu okienka transferowego.Forest próbował stosować politykę faktów dokonanych. Ogłosił oficjalnie, że Grosicki przechodzi z West Bromu do Nottingham. Komisja Arbitrażowa nie dała się jednak na to nabrać. Dziś uznała transfer za nieskuteczny. W tej sytuacji "Grosik" musi zostać w WBA przynajmniej do stycznia i liczyć na to, że klub go zgłosi do rozgrywek Premier League. Na razie menedżer Slaven Bilić jednak nie widzi dla niego miejsca w meczowych składzie."Koniec zamieszania w 21SecondsGate by Kamil Grosicki. Komisje, arbitraże, kancelarie. Brak zgody na odejście do NF. Reprezentant Polski zostaje w West Bromwich. Przynajmniej do stycznia. Grosicki prawdopodobnie zostanie wpisany na listę (25. miejsce), uprawniające do gry w Premier League - napisał na Twitterze dziennikarz i komentator sportowy Mateusz Borek. - Kamil chciał odejść, żeby móc grać, ale nie zdążył. To jest farmazon, że profesjonalny klub nie był przygotowany formalnie i na styku musiał robić transfer. Dla mnie to jest niepoważne - uważa Tomasz Hajto, który sprawę "Grosika" skomentował w Cafe Futbol. Inna rzecz, że w samym West Bromwich Albion może się zmienić układ sił. Pozycja trenera Bilicia nie jest mocna, po sześciu kolejkach WBA ma zaledwie trzy punkty i zajmuje ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli.- Bilić zrobił awans do Premier League, ale na finiszu rozgrywek Championship roztrwonił przewagę i drżał o promocję, podobnie jak Widzew Łódź w 2. lidze. Dzisiaj pozycja Bilicia nie jest mocna. Może przegrać następne trzy mecze i go w tym klubie nie będzie - uważa Hajto. MiKi