Rosły Duńczyk w latach 2005-2014 był zawodnikiem Arsenalu Londyn. Na zasadzie wypożyczenia grał także w Birmingham City, Sunderlandzie i Juventusie. W 2014 roku przeniósł się do VfL Wolfsburg, z którego został wyrzucony w kwietniu. Od tego czasu nie mógł znaleźć nowego pracodawcy, w czym nie pomagała piłkarzowi opinia skandalisty. Samodyscyplina nie jest atutem Bendtnera. Zachodnie media regularnie opisywały jego pozasportowe wyskoki. Dostawał mandaty za szaleńczą jazdę, wywoływał rozróby pod wpływem alkoholu, wbrew prawu podczas meczu na Euro 2012 reklamował firmę bukmacherską na... majtkach, a z nocnego klubu wychodził z opuszczonymi spodniami. Gdy grał w Wolfsburgu, wrzucił na portal społecznościowy fotkę w mercedesie, czym wywołał wściekłość szefów swojego klubu, sponsorowanego przez producenta volkswagenów. Notorycznie spóźniał się na treningi i w końcu miara się przebrała. "Nie chcę o tym mówić publicznie. Uznaliśmy, że stwarza zagrożenie dla klubu" - wypalił dyrektor sportowy Klaus Allofs. Bendtner nie mógł znaleźć pracodawcy od kwietnia, choć ma dopiero 28 lat, jeszcze nie tak dawno temu wyceniany był na 10 mln euro, a w marcu ubiegłego roku ustrzelił hat-tricka dla Danii w wygranym 3-2 meczu z USA. W 2010 roku powiedział dziennikarzom: "Jeśli zapytalibyście mnie, czy jestem jednym z najlepszych napastników na świecie, to odparłbym, że tak". Latem mówiło się, że może wrócić na Wyspy, ale z transferu do Queen Park Rangers nic nie wyszło. We wtorek brytyjska prasa podała, że piłkarz prowadzi bardzo zaawansowane rozmowy z Nottingham Forest, gdzie menedżer Phillipe Montanier poszukiwał doświadczonego napastnika. W środę po południu właściciel klubu Fawaz Al-Hasawi ogłosił, że podpisał z zawodnikiem dwuletni kontrakt. Brytyjskie media przypominają, że już za dwa tygodnie Nottingham Forest zmierzy się z Arsenalem w 3. rundzie Pucharu Anglii, a dla Bendtnera będzie to świetna okazja, aby udowodnić, że miał wystarczająco dużo czasu, aby przemyśleć dlaczego załamała się jego kariera.