"Czerwone Diabły" są liderami tabeli i mają siedem punktów przewagi nad drugim, broniącym tytułu lokalnym rywalem - City. Z kolei Liverpool jest dopiero na ósmym miejscu i do United traci 21 punktów. W ostatnich tygodniach podopieczni Brendana Rodgersa spisują się jednak lepiej niż na początku sezonu - w czterech ostatnich spotkaniach ligowych zdobywali przynajmniej trzy bramki. Formę odzyskuje kapitan zespołu Steven Gerrard. - Moje występy są coraz bliższe poziomu, którego od siebie wymagam. Jeśli do dobrych występów zacznę dokładać gole, to może ludzie zaczną mówić, że "stary" Steven Gerrard powrócił - powiedział 32-pomocnik reprezentacji Anglii. Drużyny z oddalonych od siebie o niespełna 60 km miast północnej Anglii spotkają się w niedzielę po raz 160. w historii ekstraklasy. W ostatnich pięciu starciach podopieczni Aleksa Fergusona wygrywali trzykrotnie, a Liverpool zwyciężył dwa razy. Pojedynki obu ekip często odbywają się w atmosferze skandalu. Poprzedni mecz, we wrześniu 2012 roku, zbiegł się w czasie z opublikowaniem nowych materiałów dotyczących tragedii na Hillsborough, w której życie straciło 96 kibiców Liverpoolu. Fani z Manchesteru śpiewali wówczas obraźliwe piosenki o tym wydarzeniu. Z kolei w lutym ubiegłego roku cała Anglia zastanawiała się, czy przed meczem Suarez uściśnie dłoń obrońcy rywali Patrice'a Evry. Wcześniej Francuz oskarżył Urugwajczyka o obrażenie go na tle rasowym, a Angielska Federacja Piłkarska (FA) ukarała kontrowersyjnego napastnika dyskwalifikacją na osiem meczów. Suarez nie podał rywalowi ręki, a Ferguson nazwał jego zachowanie "haniebnym". Teraz jednak Szkot gotów jest zapomnieć o tamtych wydarzeniach. - Zawsze przed meczem tych drużyn będzie wzrastać napięcie, choćby tylko ze względu na historię obydwu klubów. W ubiegłym roku cała sytuacja z zachowaniem Suareza była niefortunna, ale mam nadzieję, że dla obu stron to już przeszłość i wszyscy będziemy mogli skupić się tylko na futbolu - podkreślił szkoleniowiec. W obecnym sezonie Urugwajczyk był praktycznie jedynym odpowiedzialnym za siłę ofensywną Liverpoolu, ale na początku stycznia szeregi "The Reds" zasilił Daniel Sturridge, który na północ Anglii przeniósł się z Chelsea. 23-letni napastnik zdobył bramkę w swoim debiucie 6 stycznia, w Pucharze Anglii. Liverpool wygrał 2-1 z Mansfield Town, a na listę strzelców, choć po zagraniu ręką, wpisał się także Suarez. Na potknięcie lidera ma nadzieję Manchester City, który tego samego dnia zagra na wyjeździe z Arsenalem Londyn. "The Citizens" czeka jednak trudne zadanie, bowiem w składzie zabraknie pomocnika Yai Toure, który przygotowuje się wraz z reprezentacją Wybrzeża Kości Słoniowej do Pucharu Narodów Afryki. Poza tym aktualny mistrz Anglii nie wygrał z Arsenalem na wyjeździe od 37 lat. - Czasem w piłce tak się zdarza, ale 37 lat to faktycznie niezwykły wynik. Takie serie należą do rzadkości, ale przecież zawsze można je przerwać - powiedział pomocnik City Gareth Barry. Reprezentant Anglii podkreślił też, że zwycięstwo w Londynie jest dla jego drużyny niezwykle ważne. - Siedem punktów to duża strata i nie możemy pozwolić, aby jeszcze się powiększyła. Czasem jednak pod presją gra lider, a drużyna usiłująca go dogonić może pozwolić sobie na większy luz - ocenił. Arsenal, którego podstawowym bramkarzem jest Wojciech Szczęsny, traci do niedzielnego rywala 11 punktów w tabeli. Piłkarzom ze stolicy zależy jednak na zakończeniu sezonu w pierwszej czwórce, która daje prawo gry w Lidze Mistrzów. Początek niedzielnego spotkania na Old Trafford zaplanowano na 14.30. W Londynie drużyny rozpoczną grę o 17. Wszystkie pozostałe mecze tej kolejki zostaną rozegrane w sobotę. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-anglia-premier-league-regular-season,cid,619">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Premier League</a>