Bernardo Silva jest wychowankiem lizbońskiej Benfiki, swojego ukochanego klubu z lat dziecięcych, do którego trafił w ramach... urodzinowej niespodzianki. Jak powiedział na antenie BBC sam zainteresowany, gdy miał siedem lat mama i dziadek sprezentowali mu dwutygodniowy pobyt w akademii Benfiki. W czasie tych 14 dni Bernardo okazał się być na tyle obiecującym piłkarzem, że został w ekipie "Orłów" już na stałe.W pierwszej drużynie Benfiki skrzydłowy nie mógł się jednak przebić, czasem był nawet wystawiany na nienaturalnej dla siebie pozycji, jaką była lewa obrona. Portugalczyk trafił więc do AS Monaco, najpierw na wypożyczenie, później w ramach transferu definitywnego i to tam, jak sam uważa, osiągnął najbardziej spektakularny triumf w swojej karierze.Silva docenia tegoroczne mistrzostwo Anglii zdobyte przez City po wycieńczającym wyścigu z Liverpoolem, trwającym do ostatniej kolejki, jednak za swój największy sukces uznaje triumf z Monaco z Ligue 1 z sezonu 2016/17. - Różnica między PSG a resztą stawki jest ogromna. To zdarza się tylko raz na 20 lat. Ostatni sezon Premier League był wyjątkowy, ale tamten rok w Monaco był po prostu szalony - mówił 25-latek w rozmowie z BBC.W tamtej kampanii Monaco było także rewelacją Champions League. W 1/8 finału Francuzi wyeliminowali Manchester City Pepa Guardioli i ostatecznie dobrnęli aż do półfinału, gdzie lepszy okazał się Juventus.- Mieliśmy wtedy z Monaco grupę w aplikacji WattsUp i na kilka godzin nazwaliśmy ją "Transfer Market" (tłum. rynek transferowy), bo wiedzieliśmy, że nasze występy w Lidze Mistrzów przykują uwagę innych klubów - zdradził Silva.W poprzednim sezonie Portugalczyk bronił barw "The Citizens" w 51 spotkaniach, notując 13 goli i 14 asyst. TB