Urugwajski napastnik na Anfield Road występował od początku 2011 roku do połowy poprzedniego. Wtedy za ponad 80 milionów euro przeniósł się do FC Barcelona. W niedzielę 28-letni zawodnik wrócił jednak na "stare śmieci", występując w charytatywnym meczu pomiędzy dwoma zespołami wybranymi przez wybitnych piłkarzy "The Reds" - Jamiego Carraghera i Stevena Gerrarda. Suarez pojawił się na murawie w drugiej połowie i wywalczył rzut karny wykorzystany przez Gerrarda. "W piłce nożnej nie można przewidzieć, co przyniesie przyszłość, ale, jeśli kiedykolwiek jeszcze zagram w Anglii, to tylko w barwach Liverpoolu, żadnych innych" - powiedział Urugwajczyk na antenie LFCTV. Napastnik ma dobre zdanie jednak nie tylko o samym angielskim klubie, ale również o jego fanach. "Brakuje mi tych kibiców. Atmosfera tutaj jest niesamowita. Każdy, kto grał dla Liverpoolu, wie, jak oni są ważni. Fani 'The Reds' są w moim sercu" - stwierdził Suarez. Zespół Carraghera prowadził w tym spotkaniu 2-0 po golach Maria Balotellego i Didiera Drogby, jednak drużyna Gerrarda zdołała wyrównać po jego dwóch trafieniach z rzutów karnych.