Liverpool pokonał w niedzielę Manchester City 3-2 i zrobił wielki krok w drodze do zdobycia mistrzostwa Anglii. "The Reds" odnieśli w lidze dziesiąte zwycięstwo z rzędu, w dodatku w fantastycznym stylu, po kapitalnym meczu. Liverpool osiemnastokrotnie zdobywał mistrzostwo. Więcej tytułów ma tylko Manchester United (20). Jednak "The Reds" czekają na 19. triumf w lidze już 24 lata! Gdy wczoraj Liverpool zwycięsko wybrnął z tarapatów po utracie dwóch goli, a gwizdek sędziego Marka Clattenburga zabrzmiał po raz ostatni, taki twardziej, jak Gerrard nie potrafił powstrzymać łez, bo mistrzostwo nabrało wreszcie realnych kształtów. "Myślę, że rozegraliśmy najlepszy mecz w sezonie. W pierwszych 30-35 minut zdominowaliśmy zespół, który został uznany najlepszym w lidze. Mogliśmy strzelić wtedy trzy albo nawet cztery gole" - ocenił kapitan Liverpoolu. Gerrard przyznaje, że obecna passa sprawia, że mimo 34 lat na karku, znów czerpie wielką radość z gry. "Cieszę się grą, bo to wspaniałe grać z tak wieloma znakomitymi piłkarzami - powiedział skromnie. - Droga, jaką pokonaliśmy w ostatnich latach raz wiodła w dół, a potem w górę. Dlatego w tym momencie cieszę się każdą minutą". "Czuję się, jakbym znów miał 21 lat. Nadchodzi prawdopodobnie największy miesiąc w mojej karierze. Zrobię wszystko, aby tak się stało" - zapewnił. Liverpool ma w swoim składzie gwiazdy, ale imponuje zespołową grą i charakterem. W niedzielę mogło się wydawać, że stracie dwóch goli, odda inicjatywę rywalom, tymczasem odpowiedział strzelając trzecią bramkę. "Oczywiście, że obawiasz się najgorszego. To był zły moment, ale zawsze musisz walczyć i starać się. Zawsze możesz być pewny, że mając zespół z tym charakterem, będziesz walczył do końca - przekonywał Gerrard, podkreślając wielką klasę rywala. - To czołowy zespół z zawodnikami światowej klasy. Tam piłkarze wchodzący z ławki kosztują po 30-40 milionów funtów". W przypadku Liverpoolu wielkie wrażenie robi team spirit. Krótko po największym zwycięstwie w sezonie, jeszcze na murawie, Gerrard zebrał kolegów i tłumaczył im to, co później powtórzył dziennikarzom. "To prawdopodobnie nasza największa deklaracja, jaką złożyliśmy w tym sezonie. Ale teraz przesłanie jest takie: zachować spokój i harować dalej, bo przed nami wciąż cztery finały" - powiedział kapitan "The Reds", który przez całą karierę wierny jest swojemu klubowi. Czy piłkarze Liverpoolu przedłużą wspaniałą serię 10 zwycięstw w niesamowite pasmo 14 wygranych meczów z rzędu? Trudno prorokować. Cztery kolejki przed końcem sezonu pewne jest jedno - teraz to oni rozdają karty.