Trudno mieć pretensje do polskiego bramkarza Wojciecha Szczęsnego o któregokolwiek gola. Dwa z nich padły po rzutach karnych, trzeci po uderzeniu z najbliższej odległości, a wyrównujący po bombie z woleja z 20 m, po której piłka wpadła do siatki tuż przy słupku. Podopieczni Arsene'a Wengera sami powinni pluć sobie w brodę. W I połowie zdeklasowali gospodarzy - strzelili im cztery bramki, a mogli pokusić się nawet o osiem! Statystyka celnych strzałów oddawała prawdę o pierwszych 45 minutach: 9 do 1 dla "Kanonierów". Obserwujący jak przyjezdni dziurawią bramkę jego zespołu menedżer "Srok" Alan Pardew wyglądał na człowieka, który ma myśli samobójcze. Londyńczycy wyglądali na świetnie zgraną i lubiącą się paczkę. Ich akcje były składne, miłe dla oka, a stwarzanie sytuacji podbramkowych przychodziło z dziecinną łatwością. W przerwie jednak poczuli się pewnie mistrzami Anglii i w drugiej połowie popełniali koszmarne błędy w defensywie. Na dodatek od 50. minuty musieli sobie radzić w dziesiątkę, gdyż czerwoną kartkę zobaczył Abou Diaby. Najpierw trochę naciągany rzut karny i strzał z 11 m Joeya Bartona wróciły "Srokom" nadzieje na honorowy wynik. W obozie "Kanonierów" nikt jeszcze nie panikował, było przecież dopiero 1-4. W ekipie gości zrobiło się nerwowo dopiero przy trafieniu na 2-4 Leona Besta, który po podaniu z lewej flanki wygrał pojedynek powietrzny z Gaelem Clichym i z bliska kopnął do siatki obok rozpaczliwie wychodzącego Szczęsnego. Clichy ze stoickim spokojem przyglądał się temu zdarzeniu. Brakowało, by jeszcze zawołał do naszego bramkarza: "Wojtek, spokojnie, nie szalej w tej bramce, jest dopiero 2-4!". Trzeba przyznać, że gospodarzom rękę podawali nie tylko obrońcy Arsenalu, ale też sędzia Dowd. W Anglii najczęściej w polu karnym dopuszczalne są niemalże zapasy w stylu dowolnym, tymczasem arbiter uznał, że za lekkie pchnięcie przez Tomasza Rosickiego (zmienił zmęczonego Andrieja Arszawina) należy się drugi rzut karny! "Wapno" na kontaktowego gola zamienił Barton, ale tym razem miał więcej szczęścia niż rozumu. Uderzył źle, słabo w środek bramki i Wojtek Szczęsny, choć rzucił się w prawo, o mały włos nie wybił piłki kolanem. Na dwie minuty przed końcem regulaminowych 90 minut piłka po rzucie rożnym została zbyt krótko wybita, więc dopadł do niej Cheikh Tiote i wypalił z 20 m w lewy róg. Szczęsny wyciągnął się jak mógł, ale i tak puścił gola na 4-4 - piłka wpadła do bramki tuż przy słupku. Ten mecz dla Arsenalu miał się wpisać w serial: "Kanonierzy na drodze po mistrzostwo Anglii", tymczasem wpisze się w inny scenariusz: "Tak frajersko Arsenal przegrywa mistrzostwo Anglii". 26. kolejka Premier League <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-newcastle-united-arsenal-londyn-2011-02-05,mid,393283">Newcastle United - Arsenal Londyn 4-4 (0-4) - sprawdź szczegóły!</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-stoke-city-fc-sunderland-afc-2011-02-05,mid,393284">Stoke City - Sunderland AFC 3-2</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-aston-villa-fc-fulham-londyn-2011-02-05,mid,393279">Aston Villa - Fulham Londyn 2-2</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-everton-fc-blackpool-fc-2011-02-05,mid,393281">Everton - Blackpool 5-3</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-manchester-city-west-bromwich-albion-2011-02-05,mid,393282">Manchester City - West Bromwich Albion 3-0 i hat-trick Carlosa Teveza</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-tottenham-londyn-bolton-wanderers-2011-02-05,mid,393285">Tottenham Hotspur - Bolton Wanderers 2-1</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-wigan-athletic-blackburn-rovers-2011-02-05,mid,393287">Wigan Athletic - Blackbuern Rovers 4-3</a>