Kilka dni temu Pepe Reina przyznał, że wszystko wskazuje na to, że zaraził się koronawirusem. Bramkarz Aston Villa powiedział wtedy, że zauważył u siebie typowe objawy towarzyszące wirusowi. Teraz piłkarz przyznaje, że bał się o swoje życie, bo w pewnym momencie nie mógł oddychać. "Najtrudniejszym momentem było to, że nie mogłem już oddychać, podczas 25 minut zabrakło mi tlenu. To były najgorsze momenty w moim życiu" - wyznał Reina. Obecnie gwiazdor Aston Villa jest w okresie kwarantanny. Najgorsze chwile już za nim. Po kilku dniach powiedział włoskiej prasie, że dopiero teraz czuje, że wygrywa z chorobą. "Byłem bardzo zmęczony po wystąpieniu pierwszych objawów wirusa. Gorączka, suchy kaszel i ból głowy, ciągłe uczucie zmęczenia. Prawdziwy strach dopadł mnie wtedy, kiedy zrozumiałem, że nie ma tlenu. To były niekończące się minuty lęku, jakby nagle moje gardło się zamknęło" - dodał Reina. Sama izolacja też nie stanowi dla niego problemu, bowiem ma do dyspozycji duży dom. Piłkarz zastosował też wszelkie środki ostrożności zaraz po tym, jak tylko zaczął odczuwać, że coś mu dolega.