24-letni Hiszpan miał przejść do "Królewskich" za 30 milionów euro, natomiast w drugą stronę powędrowałby Keylor Navas za około 15 milionów euro. I transfery były uzgodnione, okazuje się, że zabrakło czasu na procedury administracyjne. Przedstawiciele Manchesteru United twierdzą, że przesłali drugiej stronie wszystkie potrzebne dokumenty na czas i mają na to dowody, ale Real również nie poczuwa się do winy. Według przedstawicieli "Królewskich" United nie rozpoczęli negocjacji w sprawie transferu do poniedziałku, mimo to porozumienie zostało jednak osiągnięte, a umowy wymienione do 13.39. "Czerwone Diabły" osiem godzin później przesłały zmiany, które "zostały natychmiast zaakceptowane", zanim podpisane dokumenty przesłano z powrotem do Anglii o godzinie 23.32. Real twierdzi, że MU doszedł do porozumienia z przedstawicielami Navasa o 23.53, a o 24.00 (koniec okna transferowego w Hiszpanii) wprowadził do TMS (systemu transferowego obsługiwanego przez FIFA) dane, ale de Gei, a nie kostarykańskiego bramkarza. "Królewscy" twierdzą, że pełną dokumentację od United otrzymali dopiero dwie minuty po północy, ale wtedy TMS był już zamknięty. O 0.26 okazało się, że mogli dodać przez TMS szczegóły w sprawie de Gei, ponieważ okno transferowe w Anglii obowiązuje do wtorku. Wtedy wicemistrzowie Hiszpanii zdecydowali się przesłać dokumentację do LFP w przypadku, gdyby był jeszcze czas, aby zatwierdzić ten transfer. Było już jednak za późno. Real twierdzi więc, że "zrobił wszystko, co mógł, aby sfinalizować tę umowę".