Największą niespodzianką była porażka lidera Premier League z trzecioligowym (League One) Bradford City. Choć Jose Mourinho postanowił oszczędzić gwiazdy i Thibaut Courtois, Diego Costa czy Branislav Ivanović nawet nie znaleźli się w kadrze meczowej, Willian, Cesc Fabregas i Eden Hazard weszli z ławki rezerwowych, na której cały mecz przesiedział John Terry, to "The Blues" zaczęli dobrze. W 21. minucie prowadzenie dla gospodarzy uzyskał Gary Cahill, a w 38. podwyższył je Ramires. Piłkarze Bradford jeszcze przed przerwą zdobyli kontaktową bramkę za sprawą Jona Steada (41. minuta). Po zmianie stron Petra Czecha pokonali natomiast Felipe Morais (75.), Andy Halliday (82.) i Mark Yeates w doliczonym czasie gry. Przed meczem Mourinho stwierdził, że przegranie tego meczu to "byłaby kompromitacja" i chyba wywołał wilka z lasu. Po raz ostatni Bradford wygrał w Londynie z Chelsea w... 1912 roku. W sobotę z Pucharem Anglii pożegnały się też inne faworyzowane drużyny. Manchester City przegrał na własnym stadionie z Middlesbrough FC (liga Championship) 0-2, Tottenham uległ u siebie Leicester City, gdzie od 26. minuty grał Marcin Wasilewski, 1-2, a Southampton FC nie poradził sobie na St. Mary's Stadium Crystal Palace. Goście wygrali 3-2. Trzy gole przepuścił też Łukasz Fabiański, a jego Swansea City przegrała na wyjeździe 1-3 z Blackburn Rovers. Goście kończyli mecz w dziewiątkę po czerwonych kartkach dla Kyle'a Bartleya już w siódmej minucie i Gylfiego Sigurdssona w końcówce. Zobacz wyniki 4. rundy Pucharu Anglii