22-letni pomocnik "Los Colchoneros", który przez całą swoją karierę jest związany z tym klubem, odgrywał kluczową rolę w układance Diega Simeone zakończonej mistrzostwem Hiszpanii i finałem Ligi Mistrzów, gdzie dopiero po dogrywce lepszy okazał się Real Madryt. Dobra postawa Koke nie mogła też umknąć selekcjonerowi reprezentacji Hiszpanii Vicente del Bosque, który zabiera piłkarza na mistrzostwa świata do Brazylii. Chelsea nie jest jednak jedynym klubem, który interesuje się pomocnikiem. Barcelona widzi w nim następcę... Fabregasa. Urodzony w Madrycie Koke, który w styczniu przedłużył swój kontrakt z Atletico do 2018 roku, powiedział dziennikowi "Marca", że jest zadowolony z obecnego statusu, choć pochlebia mu zainteresowania takiego klubu jak Barcelona. "Jeszcze nie miałem czasu przeczytać, co się o mnie pisze. Teraz jestem na wakacjach i całkowicie się wyłączyłem" - powiedział 22-letni piłkarz. "Barcelona jest jedną z najlepszych drużyn na świecie i fakt, że się tobą interesuje oznacza, że wykonujesz dobrze swoją pracę. To jest bardzo miłe dla zawodnika. Mimo wszystko chcę zostać tutaj. W przyszłym sezonie widzę się nadal w Atletico" - stwierdził Koke. Innym pomocnikiem, który znalazł się na celowniku Chelsea, jest Fabregas. Przyszedł on na Camp Nou w 2011 roku, podpisując pięcioletni kontrakt i opisując ten transfer jako "największe wyzwanie mojej karierze". Po trzech latach okazuje się, że "Duma Katalonii" jest gotowa się go pozbyć, a cena wynosi, zgodnie z klauzulą odstępnego, 30 milionów funtów. Nie tylko "The Blues" mają jednak chrapkę na 27-letniego pomocnika. W walkę o niego włączył się także Manchester United, który miał bardzo nieudany poprzedni sezon i pod wodzą nowego szkoleniowca, którym został Louis van Gaal, ma wracać na ścieżkę dawnej chwały.