<a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-anglia-championship-regular-season,cid,620,sort,I" target="_blank">Championship - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę</a> Grosicki po raz pierwszy stanął przed szansą w 9. minucie. Miał sporo miejsca i mierzył z 18 metrów, ale jeden z rywali zdążył doskoczyć do niego i piłka po rykoszecie przeleciała obok słupka. Jeszcze groźniej było pod bramką "Tygrysów" dwie minuty później, gdy kapitalną okazję miał Albie Morgan, ale strzelając z kilku metrów trafił w jednego z rywali. Gospodarze mieli przewagę, ale długo nie potrafili oddać celnego strzału. Udało się w 34. minucie i był to strzał, który przyniósł im prowadzenie. Eric Lichaj dał się zaskoczyć po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a Darren Pratley z bliska głową wpakował piłkę do siatki. Chwilę wcześniej gospodarzom należał się rzut karny za zagranie ręką w polu karnym przez jednego z rywali, jednak sędzia nie zareagował. Goście bardzo dobrze rozpoczęli drugą połowę. Pierwszej okazji nie zamienili na gola, ale drugą już tak. Grosicki zagrał piłkę z lewego skrzydła, nikt nie przeciął jej lotu i Jarrod Bowen z bliska wpakował ją do bramki. Gospodarze szybko odzyskali jednak prowadzenie. Po akcji Jonathana Leko okazję wykorzystał Naby Sarr. Bliski wyrównania był Bowen, który efektownie strzelił po podaniu Grosickiego, jednak rywali kapitalną paradą uratował Dillon Phillips. Bramkarz Charlton zaliczył też świetną interwencję w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Zabrakło mu jednak szczęścia chwilę później. Kolejnym znakomitym podaniem popisał się Grosicki, główkował Keane Lewis-Potter, a piłka po interwencji Phillipsa odbiła się od słupka, jego głowy i wpadła za linię bramkową. Polak, który w piątek rozegrał cały mecz, ma na swoim koncie sześć goli i cztery asysty. MZ