Dorobek Kawęckiego jest imponujący. Od 2012 roku trzy razy z rzędu zostawał mistrzem Europy (Debreczyn 2012, Berlin 2014, Londyn 2016) oraz dwukrotnie wicemistrzem świata (Barcelona 2013, Kazań 2015). W stolicy Katalonii przy okazji ustanowił także rekord Europy. Najlepszym rezultatem w historii Starego Kontynentu mógł się chwalić przez blisko trzy lata. W kwietniu 2016 roku odebrał mu go Jewgienij Ryłow. Niespełna 21-letni obecnie Rosjanin później wynik ten jeszcze poprawiał i teraz rekord wynosi 1.53,81. To o 0,43 s szybciej niż rezultat Kawęckiego w Barcelonie. - Moim celem w Budapeszcie jest pobicie rekordu Europy. Jeśli tego dokonam, to medal każdego koloru będzie mnie cieszył. Natomiast, jeśli okazałbym się najlepszy, ale rekordu nie poprawił, to czułbym lekki niedosyt - powiedział Kawęcki. Jego przygotowania do zbliżających się mistrzostw przebiegły bez większych zakłóceń. - Po igrzyskach w Rio de Janeiro miałem trzy i pół tygodnia przerwy, następnie wróciłem do normalnych treningów. Do grudnia przede wszystkim bardzo dużo pływałem. Potem włączaliśmy inne elementy, jak siłownia. Wszystko to nie różniło się znacząco w stosunku do poprzednich lat, ale kilka mniejszych, nowych elementów się znalazło - zdradził. Olimpijskie zmagania w Brazylii Kawęckiemu, jak i niemal wszystkim polskim pływakom, kompletnie nie wyszły. Blisko 26-letni głogowianin niespodziewanie odpadł już w eliminacjach. - To, co wydarzyło się na igrzyskach, do listopada mocno we mnie siedziało. Dopiero kiedy w Windsor w Kanadzie obroniłem tytuł mistrza na świata na krótkim basenie, mogłem o wydarzeniach z Brazylii naprawdę zacząć myśleć w kategoriach wypadku przy pracy - przyznał trzykrotny mistrz świata i sześciokrotny mistrz Europy na pływalni 25-metrowej. W stolicy Węgier oprócz Ryłowa największymi rywalami Kawęckiego będą Amerykanin Ryan Murphy oraz Australijczyk Mitch Larkin, czyli mistrz i wicemistrz olimpijski z Rio de Janeiro. Finał 200 m stylem grzbietowym zaplanowano na piątek 28 lipca.