Do kategorii pływania długodystansowego zaliczają się wyścigi na 1500, czy nawet 3000 metrów. W przypadku 20-letniej studentki z Łodzi prawdziwe wyzwanie zaczyna się wtedy, gdy do przepłynięcia jest nie kilka, ale kilkadziesiąt kilometrów. Aleksandra Bednarek najpierw została pierwsza Polką, która pokonała wpław drogę przez kanał Catalina, a w lipcu dołożyła do kolekcji pokonanie wpław drogi wokół Manhattanu. - Zaczynałam od pływania w basenie i nadal to robię. Jest to mój podstawowy trening. W pewnym momencie zaczęłam jednak więcej interesować się startami na wodach otwartych. Pięć lat temu zdecydowałam się wziąć udział w mistrzostwach Polski na dystansie siedmiu kilometrów, bo dowiedziałam się, że jest możliwość przepłynięcia między innymi kanału La Manche. Pomyślałam wówczas, że jeśli chcę coś takiego zrobić, muszę więcej pływać na wodach otwartych. Z roku na rok zaczęłam coraz częściej startować w zawodach tego typu - mówi pływaczka Aleksandra Bednarek. Wyzwanie dwudziestu mostów Podczas 20 Bridges Swim uczestnicy mieli do przepłynięcia dokładnie 46,5 km. Nasza pływaczka dokonała tego w siedem godzin, siedem minut i 34 sekundy. Była najmłodsza spośród wszystkich zawodników w stawce. - W zeszłym roku pierwszy raz wzięłam udział w większej przeprawie, przepływając kanał zaliczający się do "Korony Oceanów", o którym dowiedziałam się od Bogusława Ogrodnika, który takich przepraw mniejszych i większych ma już trochę za sobą. To on mnie nakierował i pomógł w wielu kwestiach organizacyjnych - twierdzi 20-latka. Sportowcy często zachwycają determinacją oraz siłą charakteru, które muszą posiadać, aby w kulminacyjnym momencie mogli cieszyć się uczuciem sportowej satysfakcji. Po każdym zrealizowanym celu pojawia się kolejny. Podobnie, jak w przypadku zdobywania górskich szczytów, tak i w pływaniu długodystansowym apetyt także rośnie w miarę jedzenia. - Rok temu jako pierwsza Polka popłynęłam wpław przez kanał Catalina. Tak, jak Himalaiści zdobywają Koronę Ziemi, tak my zdobywamy cieśniny i oceany. To właśnie kryje się pod nazwą "Korona Oceanów" - tłumaczy Bednarek. Początkowo młoda Polka nie wierzyła w to, że w ogóle dostanie możliwość startu w maratonie za Wielką Wodą. Obawiała się, że w jej pływackim CV zabraknie punktów, które przekonają jury zawodów, że rzeczywiście da radę. - Wysłałam zgłoszenie, ale nie byłam przekonana, że się dostanę, bo wiem, że ludzie czekają często nawet kilka lat. To już jest maraton, w którym bierze się pod uwagę pływackie doświadczenie, więc myślę, że punktów dodałam sobie dzięki przepłynięciu przez Catalinę. Jest to bardzo cenione wydarzenie w naszym świecie, ponieważ wlicza się w potrójną koronę w pływaniu na wodach otwartych. Z niej mam już zaliczoną zatem Catalinę, Manhattan, a La Manche czeka aktualnie w kolejce. Jest mnóstwo możliwości. Można zdobywać korony jezior czy inne akweny. Ja jednak dążę do zdobycia tej potrójnej korony - opowiada z zapartym tchem pływaczka. Kilometry w wodzie ubrana we własną skórę Treningi łodzianki to nie jest bułka z masłem. Przygotowania do sportowych wyzwań bywają nużące i wymagają wzorowej dyscypliny. Na samym pływaniu jednak się nie kończy. Trzeba pamiętać o treningu uzupełniającym w mniej naturalnym środowisku dla naszej pływaczki - na lądzie. - Przez cały rok pływam głównie na basenie jako długodystansowiec. Jeśli startuję w zawodach na basenie, wybieram raczej dystanse 800 i 1500 m kraulem. W normalnym okresie przygotowawczym przepływam na basenie około sześciu, siedmiu kilometrów, ale gdy już zbliżają się zawody, wtedy zwiększam metraż i pływam na treningu nawet od dziesięciu do jedenastu kilometrów. Dodatkowo przed startem na Manhattanie, do trzech razy w tygodniu ćwiczyłam na siłowni lub robiąc podstawowe ćwiczenia na brzuch czy stabilizację - tłumaczy na co dzień studentka Politechniki Łódzkiej. Podczas tego typu wyzwań pływacy nie mają na sobie specjalnych pianek. Wyglądają zupełnie tak samo, jak gdyby mieli do pokonania kilkaset metrów na basenie. Na szczęście na maratonie wokół Manhattanu temperatura wody oscylowała w granicach 21-23 °C. Jak nazwa imprezy wskazuje, uczestnicy przepływali pod dwudziestoma mostami, których poprawne zliczanie na bieżąco, z uwagi na zmęczenie, wcale nie należało do łatwych. Polka rachubę zgubiła w okolicy 14. czy 15. mostu. - Aby wszelkiego rodzaju tego typu przeprawy zostały zaliczone, nie możemy pływać w piankach, ale w zwykłym stroju. Można się ewentualnie smarować lanoliną lub wazeliną, bo chroni to przed utratą ciepła. Jak już zobaczyłam, że przepływam pod ostatnim mostem, gdy zobaczyłam zardzewiałą kratę, bo tak napisałam na swojej stronie, byłam pewna, że meta jest już faktycznie tuż tuż. To był taki charakterystyczny punkt. Byłam już strasznie zmęczona, było mi też trochę chłodno pomimo tego, że akurat te wody należą do ciepłych. Gdy okazało się, że faktycznie dałam radę przepłynąć ten maraton, czułam ogromną satysfakcję, bo okres przygotowań był dla mnie bardzo ciężki. Ciężki zarówno od strony fizycznego, jak i mentalnego przygotowania, więc było to miłe zakończenie tego najważniejszego punktu w trwającym jeszcze sezonie - dodaje Bednarek. Paliwo liczone w batonach W sporcie często wszystko dzieje się niespodziewanie. Nie brakuje też momentów zaskoczenia, czy to pozytywnych czy negatywnych. Mimo wszystko, w profesjonalnym podejściu do każdej dyscypliny, najważniejsze jest posiadanie planu. Szczególnie wtedy, gdy przed zawodnikiem spore przedsięwzięcie logistyczne. - Przed maratonem ustala się harmonogram tego, jak będziemy płynąć, co uzgadnia się ze swoją załogą. Spisuję go zresztą na kartce tak, aby reszta ekipy miała go ewentualnie pod ręką. Ustalam między innymi, jak często chciałabym uzupełniać płyny oraz kwestię odżywiania. Zwracam też uwagę na sytuacje awaryjne, gdyby na przykład rozbolała mnie głowa, dopadła kontuzja lub choroba morska. Mam rozpisane leki z wytycznymi, kiedy w razie wypadku powinnam je otrzymać - wyjaśnia uczestniczka 20 Bridges Swim. Ponad siedem godzin na trasie nie mogłoby obyć się bez uzupełniania energii. Czy podczas wysiłku w wodzie, pływacy długodystansowi mają swoje szczególne sposoby na to, aby nie opaść z sił? - Co pół godziny piłam węglowodany rozrobione z aminokwasami i wodą. Jadłam z kolei co półtorej godziny. Były to batony albo żele węglowodanowe - mówi zawodniczka. Przed 20-latką jeszcze sporo wyzwań. Skompletowanie Korony Oceanów niewątpliwe należy do jednego z nich. Jako studentka Inżynierii Biomedycznej, treningi wplata pomiędzy zajęcia. W głosie pływaczki przy tym wszystkim ciągle słyszalne jest pozytywne nastawienie. Chyba tak się dzieje, gdy żyjemy z pasją. - Na co dzień trenuje w klubie UKS SP 149 Łódź oraz należę do AZS-u Politechniki Łódzkiej, gdzie realizuję również treningi na Zatoce Sportu. Moją trenerką jest Danuta Jagiełło, dzięki której osiągnęłam niejeden pływacki cel. Odkąd zaczęłam studiować, nie zawsze mogę trenować u siebie, dlatego bywam tam, gdzie aktualnie mi wygodniej - zakończyła Aleksandra Bednarek. Aleksandra Bazułka