Pierwsze minuty z pewnością zaskoczyły, a momentami nawet zaniepokoiły, kibiców zasiadających na trybunach. 300 fanów "biało-niebieskich" obserwowało spotkanie toczone w wolnym tempie. Zawodnicy zarówno gości jak i gospodarzy grali bardzo zachowawczo i nie kwapili się do ataków. Klarownych sytuacji było jak na lekarstwo. Mnożyły się za to indywidualne błędy, a także niepotrzebnie straty krążka. Na składniejsze akcje trzeba było poczekać do końcówki tercji. W 17. minucie oświęcimianie odpuścili krycie, a Szydłowski zwijał się jak w ukropie, broniąc kąśliwe strzały Ćwikły i Vozdecky'ego. Dwie minuty później groźnie uderzał Mermer, ale krążek o centymetry minął lewy słupek. Przed przerwą z ładnym kontratakiem wyszli jeszcze "Unici". Bibrzycki zagrał spod bandy do Szewczyka, lecz 20-letni napastnik nie zdołał pokonać Jańca. Obraz gry nie zmienił się także na początku drugiej odsłony. Na pierwszy rzut oka można było zaobserwować niedokładność podań oraz brak pomysłu na rozegranie ataku. W 27. minucie sytuacji sam na sam ze Zbigniewem Szydłowskim nie wykorzystał Maciej Mermer. Sanocki skrzydłowy próbował wyczekać oświęcimskiego golkipera, lecz ten zachował trzeźwy umysł i przewidział intencję strzelającego. Minutę później nastąpiło katharsis, a grobową ciszę na trybunach przerwali podopieczni Alesza Flaszara. Jakubik odebrał krążek Schneiderowi, a następnie odegrał do Wojtarowicza. Najskuteczniejszy zawodnik Aksam Unii nie zawiódł oczekiwań, objechał bramkę, pociągnął z nadgarstka i zdjął pajęczynę z okienka sanockiej bramki. - Książkowy przykład forecheckingu - wyjaśniał Alesz Flaszar, opiekun gospodarzy. - To jest podstawa! Obrońców trzeba atakować, a wtedy muszą popełnić jakiś błąd. Pięć minut później znów na listę strzelców wpisał Wojciech Wojtarowicz, któremu pozostało tylko wykończyć koronkową akcję Mariusza Jakubika i Waldemara Klisiaka. - Przebudziliśmy się dopiero w drugiej części gry. Wykorzystaliśmy błędy przeciwnika i strzeliliśmy dwie bramki. Bardzo dobrze dogrywał Mariusz Jakubik - ocenił Wojtarowicz, który wtorkowego wieczoru miał patent na Jańca. W trzeciej odsłonie do głosu zaczęli dochodzić, ospali w dwóch poprzednich tercjach, sanoczanie. Bardzo dobrze na lodzie prezentował się Martin Vozdecky, który wielokrotne wprawiał oświęcimskich obrońców w zakłopotanie, aż w końcu w 45. minucie zdobył kontaktowego gola. 31-letni Czech wykorzystał dobre podanie Marcina Ćwikły i w sytuacji sam na sam przechytrzył bramkarza gospodarzy. W 49. minucie rywali mógł dobić Rafał Bibrzycki. Oświęcimski środkowy, po przytomnym podaniu Szewczyka, nie potrafił skierować gumy do pustej bramki. Sanoccy defensorzy szybko przechwycili krążek i wyszli z kontratakiem, lecz Maciej Mermer ponownie nie znalazł sposobu na Zbigniewa Szydłowskiego. - Zbyszek bardzo nam pomógł - komplementował swojego kolegę Mariusz Jakubik. - Nie do końca. Wiele jeszcze muszę poprawić - skromnie odpowiedział oświęcimski golkiper. Sanoczanie nieprzerwanie atakowali, ale złapali niepotrzebne wykluczenie i fortuna się od nich odwróciła. W 56. minucie, gdy na ławce kar przebywał Tibor Schneider, oświęcimianie zdobyli trzecią bramkę. Aktywny Wojciech Wojtarowicz zagrał spod bandy do Waldemara Klisiaka, a weteran polskich lodowisk nie dał szans Łukaszowi Jańcowi. Na nic zdały się też heroiczne próby Lubomira Rohaczika, który w końcówce zagrał va banque, ściągnął bramkarza i wprowadził dodatkowego napastnika, lecz goście mimo wielu prób, nie byli w stanie podnieść się z kolan. - Grało nam się bardzo ciężko. Sanok to drużyna, która broni się dobrze i szuka okazji do gry z kontry. Na szczęście udało nam się przeważyć szalę zwycięstwa na swoją korzyść i zdobyć trzy punkty - ocenił Wojciech Wojtarowicz. - Decydująca o dalszym przebiegu spotkania była pierwsza bramka - dodał Mariusz Jakubik. - Gdyby gola jako pierwsi strzelili sanoczanie, mecz mógłby inaczej się potoczyć. Powiedzieli po meczu: Alesz Flaszar, trener Aksam Unii: - Jestem zadowolony z trzech punktów i ze zwycięstwa. Styl pozostawia wiele do życzenia. Od początku staraliśmy się zabezpieczyć tyły. Cała drużyna walczyła dopiero od drugiej tercji. Wojtarowicz strzelił dwie bramki, ale muszę też pochwalić jego kolegów z ataku za przytomne rozgrywanie krążka. Lubomir Rohaczik, trener Ciarko KH Sanok: Było to spotkanie, w którym defensywna gra przeważała nad ofensywną. Pierwsza odsłona była bardzo wyrównana, potem dostaliśmy dwie bramki, które podcięły nam skrzydła. W końcówce chcieliśmy jeszcze wyrównać, ściągnęliśmy bramkarza, ale na nic się to zdało. Aksam Unia Oświęcim - Ciarko KH Sanok 3-1 (0:0, 2:0, 1:1) 1-0 Wojtarowicz - Jakubik (27:55) 2-0 Wojtarowicz - Jakubik, Klisiak (32:37) 2-1 Vozdecky - Ćwikła (44:33) 3-1 Klisiak - Wojtarowicz (55:40, w przewadze) Aksam Unia: Szydłowski (Stańczyk) - Gallo, Kowalówka (2); Wojtarowicz, Jakubik(2), Klisiak - Javin (4), Cinalski; Modrzejewski, Stachura, Buczek - Twardy, T.Połącarz (2); Adamus (12), Bibrzycki, Szewczyk oraz Sękowski. Trener: Alesz Flaszar Ciarko KH Sanok: Janiec (Rocki) - Sekacz, Rąpała; Kostecki, Milan, Mermer - Bigos, Schneider (2); Czacho, Ćwikła, Vozdecky (2) - R. Solon, Demkowicz; Biały, Strzyżowski (2), P. Połącarz (4). Trener: Lubomir Rohaczik Sędziowali: Rokicki - Długi, Kolusz Kary: 22 (w tym 10 minut za atak z tyłu dla Mateusza Adamusa) - 10 Widzów: 300 Radosław Kozłowski, Oświęcim